- Po jesiennej panice dostaliśmy po kieszeni, bo zmalał popyt na drób. Jeśli sytuacja znowu się powtórzy, to pójdziemy z torbami - martwi się hodowca z powiatu świeckiego.
<!** Image 2 align=right alt="Image 17585" >Przypadki występowania ptasiej grypy pojawiają się coraz bliżej granic Polski. Niedawno wykryto chore ptaki w Niemczech.
- Najważniejsze to nie wpadać w panikę - uspokaja Krzysztof Joppek, powiatowy lekarz weterynarii w Świeciu. - Na razie epidemia ptasiej grypy nam nie grozi. Poza tym, nikt nie je mięsa na surowo, a po ugotowaniu czy upieczeniu, wirusy giną, nie ma więc bezpośredniego zagrożenia dla ludzkiego zdrowia.
Fermy pod nadzorem
Na zachorowanie najbardziej narażony jest drób w małych gospodarstwach rolnych, gdzie nie ma takich obostrzeń sanitarnych, jak w dużych fermach. Jednak skutków choroby obawiają się także właściciele wielkich hodowli. Boją się nie tylko spadku popytu na kurczaki, kaczki i indyki, ale też tego, co mogłoby się stać, gdyby ich fermę dotknęła epidemia. Jedna zakażona sztuka może zarazić całe stado, które musiałoby zostać natychmiast zlikwidowane.
Swoich obaw nie ukrywa Halina Rybka, współwłaścicielka fermy w Gawrońcu koło Bukowca, na której hoduje 30 tysięcy brojlerów.
- Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby doszło do zarażenia. Stosujemy szczególne środki ostrożności. Na fermę nie ma prawa wstępu nikt obcy, a pracownicy codziennie zakładają nowe obuwie robocze. Bardzo martwi mnie psychoza strachu, która zapanowała wśród ludzi na wieść o ptasiej grypie. Powoduje spadek popytu na drób - mówi Halina Rybka.
Lekarze weterynarii uspokajają, że mięso z ferm hodowlanych jest badane przed i po uboju. Badaniom podlega również pasza, którą drób był karmiony. Ryzyko, że chora sztuka trafi do sklepu, jest więc znikome.
Strusie też cierpią
Powód do zmartwienia mają też hodowcy strusi. Ptaki te, przyzwyczajone do dużych, otwartych przestrzeni, źle znoszą pobyt w zamkniętych, zadaszonych pomieszczeniach. Już ubiegłej jesieni, kiedy minister rolnictwa wydał rozporządzenie o trzymaniu ptactwa w zamknięciu, hodowcy zauważyli dziwnie zachowanie ptaków.
- Stały się nadpobudliwe i agresywne. Przestały przybierać na wadze - powiedzieli „Expressowi Świecie” Gabriela i Zenon Michałowscy, którzy prowadzą hodowlę strusi koło Bukowca.