Środową sesję rady miasta zdominowała dyskusja o dotację dla ŻKS Polonia Bydgoszcz. Chodzi o 500 tys. złotych - problem w tym, że do wczoraj nikt o tym nie słyszał.
<!** Image 2 align=right alt="Image 145604" sub="W trybie pilnym na sesję zaproszono prezesa Polonii Bydgoszcz, Jacka Wojciechowskiego. Na zdjęciu obok Sławomira Paprockiego, dyrektora wydziału nadzoru właścicielskiego ratusza Fot. Tadeusz Pawłowski
">Temat został wywołany przy okazji głosowania nad projektem poprawki do budżetu miasta na 2010 rok. Zakładał on, m.in., zwiększenie środków na akcję „Zima” oraz wspomniane dofinansowanie dla Polonii. Członkowie komisji sportu podczas obrad po raz pierwszy usłyszeli o tym pomyśle.
- Prosimy o wyjaśnienie skąd tak duża potrzeba klubu, dlaczego prośba do miasta nie wpłynęła na tyle wcześnie, by zdołano ją rozpatrzyć na komisji, czy to „być albo nie być” klubu, a jeśli tak, dlaczego tak ważna decyzja podejmowana jest w tak krótkim czasie - zastanawiali się głośno radni. - Miasto ma udziały w trzech spółkach, dlaczego taką kwotą dofinansowujemy tę jedną i dlaczego zarząd wystąpił o dotację a nie o pożyczkę? Czy to chwilowe kłopoty spółki czy głęboki kryzys? - dociekali. Nikt z biorących udział w obradach nie potrafił udzielić odpowiedzi na pytania. W trybie pilnym na posiedzenie zaproszono prezesa Polonii, Jacka Wojciechowskiego.
- Wniosek do miasta złożony został 18 lutego. Ekstraliga nie zapłaciła nam w wyznaczonym terminie, który minął 5 lutego, zmuszeni byliśmy więc szukać środków gdzie indziej. Są one niezbędne, wysoki jest bowiem koszt zakontraktowania zawodników, których jest mało i to właśnie oni dyktują warunki - wyjaśniał.
<!** reklama>- Czy w razie uregulowania zaległości, kwota będzie miastu zwrócona? - pytali rajcy. - Nie, kwota zostanie skonsumowana - mówi prezes Wojciechowski, który przejmując w październiku władzę w klubie przejął również ponad 1 mln zł długu.
Ostatecznie za projektem głosowało piętnaście osób, przeciw były dwie, sześć się wstrzymało.(ko)