https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokrzywdzeni wyręczają policję

Jarosław Jakubowski
Mama Jarka Dyksa, pobitego pięć lat temu na Wyżynach, na własną rękę szuka oprawców syna. Policjanci twierdzą, że pomoc obywateli to element ich pracy.

Mama Jarka Dyksa, pobitego pięć lat temu na Wyżynach, na własną rękę szuka oprawców syna. Policjanci twierdzą, że pomoc obywateli to element ich pracy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 176949" sub="Jarek, który jest sparaliżowany i nie mówi, jest całym życiem dla Elżbiety Dyks. Kobieta na własną rękę próbuje znaleźć oprawców swojego syna. Jednego udało się namierzyć Fot. Tymon Markowski">W maju 2006 roku przy ulicy Modrakowej kilkudziecięcioosobowa grupa chuliganów dopadła 21-letniego wówczas Jarka Dyksa. Chłopak był bity i kopany po całym ciele. Bandyci skakali po nim, rozbili na jego głowie butelkę. Do dziś Jarek jest sparaliżowany, nie mówi, wymaga ciągłej opieki.

Jak dotąd, tylko jeden oprawca chłopaka trafił za kratki. Jest nim Dawid K. Dwaj pozostali skazani na na kary więzienia uciekli za granicę. Michała Sz. wytropiła Elżbieta Dyks, mama Jarka. Michał Sz. został 8 lipca zatrzymany w niemieckim Brunszwiku. Procedura ekstradycyjna jeszcze trwa.

- Łukasz W. jest wciąż poszukiwany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Nie mamy informacji o jego zatrzymaniu - mówi sędzia Hanna Stachowiak, przewodnicząca III Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

<!** reklama>Mama Jarka jest przekonana, że Łukasz W. ukrywa się w Wielkiej Brytanii. - Mam nadzieję, że wkrótce trafi tam, gdzie jego miejsce, czyli do więzienia - mówi.

Mecenas Krzysztof Orszagh, pomagający ofiarom przestępstw, podaje drastyczny przykład siostry zamordowanego, która ustaliła miejsce pobytu mordercy w Wielkiej Brytanii.

- Polska policja nie chciała wszcząć czynności, bo stwierdziła, że brak materialnych dowodów na przebywanie podejrzewanego w Wielkiej Brytanii. Gdyby jednak sprawa dotyczyła jakiegoś polityka albo innej ważnej osoby, podejrzany zostałby od razu zatrzymany - dodaje Krzysztof Orszagh.

Według nadkom. Macieja Daszkiewicza z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy, nie ma nic dziwnego w tym, że pokrzywdzeni próbują na własną rękę szukać sprawców przestępstw. - W naszej pracy pomoc obywatelska jest wręcz niezbędnym ogniwem. W przeciwnym razie wiele spraw kończyłoby się umorzeniem - dodaje nadkom. Daszkiewicz.

Rodzina Jarka po 6 latach sprawy karnej rozpocznie wkrótce kolejną batalię - o 1 mln zł odszkodowania w procesie cywilnym. We wrześniu odbędzie się rozprawa kasacyjna jednego z oskarżonych. Otworzy ona drogę do postępowania odszkodowawczego.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski