- W styczniu, lutym znowu się zacznie. Świąteczne prezenty zostały rozdane i jak co roku ludzie będą próbowali je do nas podrzucić - mówi Martyna Krelska, która prowadzi hotel dla zwierząt.
<!** Image 2 alt="Image 163804" sub="Do bydgoskiego schroniska trafia coraz mniej podrzucanych zwierząt, ale zdarzają się przypadki, że właściciele przerzucają niechcianego pupila przez płot albo przywiązują go do ogrodzenia
Fot. Dariusz Bloch">
Niechciane zwierzęta, podarowane pod choinkę, wracają do schronisk i hoteli.
- Staramy się zabezpieczyć, przyjmując na przykład tylko znanych klientów albo prosimy o zapłatę rachunku z góry, ale w roku mamy kilkanaście takich przypadków - żali się Martyna Krelska, która w jednej z podbydgoskich miejscowości prowadzi hotel dla zwierząt. - Raz nawet przyjechał do nas pan doktor z dalmatyńczykiem i wręcz zażądał, aby poszukać dla niego kupca. Kupił pieska dla żony pod choinkę, ale się nie spodobał. Nawet żartowaliśmy, że pewnie jej do futra nie pasował. Ale to są przykre sytuacje.
Historie o podrzuconych zwierzakach są różne. Zdarza się nawet, że właściciele płacą za pobyt psa, wyjeżdżają za granicę i już nigdy nie wracają.
<!** reklama>- Trudne były losy wodołaza. Piesek był już sędziwy, a wcześniej jego pan nieraz korzystał z usług naszego hotelu. Pewnego razu rodzina wyjechała do Szwecji. W kraju został tylko syn, który chciał uniknąć odpowiedzialności i nawet kiedy do niego pojechałam, odmówił odebrania psa - opowiada Martyna Krelska. - U przyjaciół i zaufanych ludzi staramy się znaleźć drugi dom dla tych zwierzaków. Ale znajomości też się w końcu wyczerpią.
W bydgoskim schronisku przypadki porzucania zwierzaków - świątecznych prezentów - są coraz rzadsze, ale zdarzają się. Średnio 3 z 10 wydanych pupilków wraca do schroniska. Czasami ludzie nie mają odwagi pokazać swojej twarzy i przerzucają psy przez 2-metrowy płot albo przywiązują je do ogrodzenia.
- Ludzi czasem przerastają obowiązki, dlatego w tej kwestii najważniejsza jest edukacja, która uświadomi dzieciom i ich rodzicom, że zwierzę to przede wszystkim obowiązek - mówi Izabella Szolginia, dyrektorka bydgoskiego schroniska.
Niestety, luki w przepisach sprawiają, że właściciele porzucanych psów mogą czuć się bezkarni. W świetle prawa porzucony zwierzak to taki, który jest na przykład przywiązany do drzewa w lesie, ale porzucenie go w hotelu dla zwierząt czy w schronisku nie podlega żadnej karze.
- To jest sprawa do wnikliwej oceny prawnej. Dobrze byłoby, aby pojawił się precedens: sprawa sądowa i wyrok, który podda takich właścicieli surowej karze - mówi Izabella Szolginia.
„Świat bez zwierząt byłby smutny” - to hasło koncertu charytatywnego, który organizuje Towarzystwo Pomocy Zwierzętom „Animals”. Z tej okazji 6 stycznia 2011 roku na scenie bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej wystąpi Orkiestra Salonowa Junior Pik, a w repertuarze najpiękniejsze melodie XX w. Imprezę poprowadzi Urszula Guźlecka. Dochód z biletów zostanie przeznaczony na działalność TPZ „Animals”, a jeszcze przed koncertem zostanie zorganizowana zbiórka karmy dla zwierząt.