Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podrobiony podpis Czesława Weyny na zwrotnym poświadczeniu pisma z UM, słono go kosztował

Grażyna Ostropolska
Czesław Weyna: 12 lat szukam sprawiedliwości i dochodzę do przekonania, że jej nie ma!
Czesław Weyna: 12 lat szukam sprawiedliwości i dochodzę do przekonania, że jej nie ma! Dariusz Bloch
W Komisariacie Policji Bydgoszcz-Szwederowo trwają przesłuchania miejskich urzędników. Prokuratura docieka, kto przekazał radcy prawnemu ratusza dokument ze sfałszowanym podpisem.

Czesław Weyna wykłada na stół opasłe tomy dokumentów, rozkłada bezradnie ręce i wyznaje: - 12 lat szukam sprawiedliwości i dochodzę do przekonania, że jej nie ma! - mówi. Sądowa batalia, która zabiera mu czas, zdrowie i pieniądze, dotyczy odzyskania gruntów na fordońskim Przylesiu, z których wywłaszczono jego rodzinę. Było tego ponad 4 hektary i zabudowania.
[break]
- W 1979 r. przyszli urzędnicy i powiedzieli, że zabierają nam wszystko, bo będą tu budować osiedle - wspomina pan Czesław. Weynowie dostali wtedy odszkodowanie, które starczyło na zakup niewielkiego mieszkania w bloku. - To, co ojciec zostawił na czarną godzinę, zabrała mu denominacja wprowadzona przez Balcerowicza i na stare lata klepał biedę - wspomina pan Czesław. On wykształcił się na stolarza i jakoś wiązał koniec z końcem.

W 2002 roku znajomy podpowiedział mu, że wyszła ustawa, zezwalająca na zwrot zabranych gruntów pod warunkiem, że nie wykorzystano ich na cel, wskazany w decyzji o wywłaszczeniu. - Okazało się, że takie niezabudowane działki są na naszej ojcowiźnie, więc wraz z rodzeństwem złożyłem w bydgoskim UM wniosek o ich zwrot – mówi Weyna. Część działek odzyskali... - Ale tylko dlatego, że sprawę dotyczącą ich zwrotu poprowadziło starostwo w Mogilnie i bydgoscy urzędnicy nie mogli w niej grzebać - zaznacza.

Trudniejsze okazało się odzyskanie działek przy ul. Bartłomieja z Bydgoszczy, Teski, Tychoniewicza i Twardzickiego, wartych około 200 tys. zł. - Miasto je sprzedało, gdy urzędnicy już wiedzieli, że moja rodzina stara się o ich zwrot - twierdzi Czesław Weyna i ma na to dokumenty. W styczniu 2002 r. złożył w wydziale gospodarki nieruchomościami, geodezji i katastru wniosek o zwrot tych działek, a miesiąc później miasto bez poinformowania go choćby o prawie do pierwokupu sprzedało grunty innym osobom.

- 11 lutego 2002 r. pan Weyna odebrał nasze pismo z prośbą o uzupełnienie braków formalnych we wniosku, a ponieważ zrobił to dopiero w marcu i wtedy wszczęto oficjalne postępowanie w sprawie zwrotu działek, 21 lutego 2002 r. można je było legalnie sprzedać - tłumaczyli urzędnicy, gdy Weyna wytoczył proces o unieważnienie tej transakcji.

- Tłumaczyłem w sądzie, że nigdy takie pismo z UM do mnie nie dotarło, a w marcu sam dostarczyłem dokumenty, potwierdzające uzyskanie spadku, ale... nikt mi nie wierzył. Zdębiałem, kiedy na jednej z rozpraw w 2009 r. radca prawny UM

wyciągnął królika z kapelusza,

czyli ksero, podpisanej rzekomo przeze mnie 11 lutego 2002 r. pocztowej zwrotki - wspomina pan Czesław. Spojrzał na podpis i zażądał powołania grafologa. - To nie był mój podpis, ale sąd biegłego nie powołał, a ja przegrałem sprawę – mówi. Złożył do prokuratury doniesienie o przestępstwie, a ta posiłkując się opinią grafologa dowiodła, że podpis Weyny na podejrzanym dokumencie sfałszowano.

- Wierzyłem, że prokuratura ustali winnego, ale ta umorzyła śledztwo - ubolewa pan Czesław. Przesłuchano w charakterze świadków miejskich urzędników: Longina N., Marka G. i Bogdana Ch. Pobrano materiał porównawczy od nich, a także od pana Czesława i jego rodziny.

Biegły stwierdził, że kwestionowany podpis nie należy do Czesława Weyny, ale „z uwagi na wąski zasób silnie zindywidualizowanych cech graficznych oraz z uwagi na ogólne podobieństwo do podpisów autentycznych, które może wynikać z mechanizmu powstania podpisu w drodze naśladownictwa (…) nie nadaje się on do dalszych zestawień porównawczych z materiałem pobranym od osób trzecich”. To dało asumpt do umorzenia śledztwa...

z powodu niewykrycia sprawcy.

Potem śledztwo parokrotnie wznawiano. Zwrócono się do poczty o informacje, które pozwolą zweryfikować przesyłkę, ale odpowiedź brzmiała: „minął okres archiwizowania i materiały te zniszczono” Sprawdzano producenta druku, na którym wykryto fałszywkę i choć dowiedziono, że firma kolportowała ten papier tylko do 2000 r, dano wiarę urzędnikom z działu geodezji, którzy twierdzili, że używali go aż do wyczerpania zapasów.

- Sądziłem, że wykrycie fałszerstwa, które umożliwiło sprzedaż naszej ojcowizny innej osobie, skłoni prezydenta lub wojewodę do wznowienia postępowania z urzędu, co doprowadzi do unieważnia transakcji lub zaowocuje odszkodowaniem dla naszej rodziny, ale się zawiodłem - mówi Weyna. Twierdzi, że pismo do wojewody z prośbą o rozważenie wznowienia postępowania z urzędu prezydent wysłał w opóźnieniem, czym nie dopełnił swych obowiązków. Zgłosił to prokuraturze, ale ta nie dopatrzyła się przestępstwa. Prośbę Weyny o ukaranie urzędników, którzy dopuścili się fałszerstwa, Stefan Markowski, były zastępca prezydenta Bydgoszczy, tak skwitował:

„Dostarczona przez Pana treść postanowienia prokuratorskiego w żadnym fragmencie uzasadnienia umorzenia nie wskazuje iż ewentualnym sprawcą czynu zabronionego może być urzędnik UM”. Podobnie odpowiedział mu prezydent Rafał Bruski. - Brano od naszych pracowników próbki pisma i nikomu nie udowodniono fałszerstwa - słyszymy w Wydziale Mienia i Geodezji UM.

„Wnoszę o przeprowadzenie dowodu z łącznego przesłuchania świadków: Marka G., Marii J. i Zbigniewa C. na okoliczność wskazania osoby, która w 2009 r. przekazała radcy prawnemu UM zwrotne potwierdzenie odbioru pisma, na którym widniał sfałszowany podpis pana Weyny” pisze do prokuratury adwokat pana Czesława, powołując się na poważne sprzeczności w dotychczasowych zeznaniach urzędników.
Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!