Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpisy utonęły w szufladzie

Joanna Pociżnicka
Sprawa dotyczy akcji zbierania podpisów pod apelem o budowę drugiej tamy na Wiśle. Petycja miała trafić na biurko premiera. Osoby, które zbierały podpisy, pytają, co się z nimi stało.

Sprawa dotyczy akcji zbierania podpisów pod apelem o budowę drugiej tamy na Wiśle. Petycja miała trafić na biurko premiera. Osoby, które zbierały podpisy, pytają, co się z nimi stało.

Sprawa z danymi osobowymi została ujawniona tuż przed wyborami szefa okręgu PiS. To, czy poseł niedopełnił obowiązków i czy złamał prawo, zbada prokuratura.

Pomożecie? Pomożemy!

W czerwcu 2010 roku na prośbę posła Łukasza Zbonikowskiego wolontariusze ze Stowarzyszenia Obywateli Projekt Włocławek zbierali podpisy pod petycją do premiera Donalda Tuska w sprawie budowy drugiego stopnia wodnego na Wiśle. Apel miał trafić na biurko premiera.

<!** reklama>

- Na początku września 2010 roku poseł zobowiązał się do przekazania petycji premierowi w ciągu dwóch tygodni - tłumaczy Mariusz Sieraczkiewicz, prezes stowarzyszenia.

Po wygranych przez posła wyborach sprawa ucichła. W lutym 2012 roku stowarzyszenie wystosowało więc pismo do Kancelarii Premiera z pytaniem o przebieg sprawy.

Okazało się, że petycja nigdy tam nie trafiła. - Otrzymałem pismo od dyrektora kancelarii, że poseł Zbonikowski nigdy nie dostarczył zebranych podpisów. Ich dalszy los oraz sposób rejestracji i zabezpieczenia nie jest znany, a przecież każdy podpisujący się musiał podać imię, nazwisko, adres czy numer PESEL.

Zbiórka podpisów nie została również zgłoszona do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, co znaczy, że była nielegalna.

Poseł PiS przekonuje, że dane są bezpieczne. - Akcję zbierania podpisów pod apelem o rozpoczęcie prac nad realizacją II stopnia wodnego na Wiśle wymyśliłem, zorganizowałem i sfinansowałem osobiście. Wydaje mi się, że mam do zebranych podpisów jeśli nie większe, to przynajmniej takie same prawa jak młodzi ludzie, którzy mi pomagali w ich zbieraniu - mówi Łukasz Zbonikowski. - Do premiera nie trafiły, ponieważ pod koniec 2010 roku okazało się, że koncern Energa jest zainteresowany zbudowaniem tamy - dodaje.

Atak przedwyborczy?

Polityk uważa, że zgłoszenie w prokuraturze jest celowym zabiegiem przed niedzielnymi wyborami szefa okręgu toruńsko-włocławskiego w PiS. - Te działania odbieram jako kolejną, nachalną i nieetyczną próbę zaistnienia medialnego przez osobę, najdelikatniej mówiąc, kontrowersyjną i mało wiarygodną. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przededniu wyborów okręgowych w PiS, jest on (Mariusz Sieraczkiewicz - przyp. red.) inspirowany przez jedną z konkurencyjnych sił politycznych - pisze w swoim oświadczeniu Zbonikowski.

Innego zdania jest stowarzyszenie. - Jest nam przykro, że poseł wykorzystał tych młodych ludzi, by zebrali podpisy, które w efekcie skończyły w szufladzie - mówi Mariusz Sieraczkiewicz.

Finał w prokuraturze

We wtorek do Prokuratury Rejonowej we Włocławku wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złamania przepisów ustawy o ochronie danych osobowych.

- Przyjęliśmy zawiadomienie i w ciągu 30 dni wydane zostanie postanowienie o wszczęciu bądź o odmowie wszczęcia śledztwa - tłumaczy prokurator Waldemar Kwiatkowski z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w niedzielę odbędą się wybory szefa okręgu toruńsko-włocławskiego Prawa i Sprawiedliwości. Kandydatów jest dwóch: Zbigniew Girzyński i Łukasz Zbonikowski. Czy ta sprawa wpłynie na wybór zwycięzcy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!