Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poczuli się jak na Dzikim Zachodzie

Marek Chełminiak
Sportowe zabawy, projekcje filmów, wizyta w kowbojskim Kansas City i wodne szaleństwa w sopockim aquaparku - to tylko niektóre z atrakcji kolejnej edycji półkolonii „Dominiczka”.

Sportowe zabawy, projekcje filmów, wizyta w kowbojskim Kansas City i wodne szaleństwa w sopockim aquaparku - to tylko niektóre z atrakcji kolejnej edycji półkolonii „Dominiczka”.

W tym roku salezjańskie półkolonie w „Dominiczku”, zorganizowane zostały pod hasłem „Z Księdzem Bosko na Dzikim Zachodzie”. Zainaugurowano je w westernowej scenografii fordońskiego oratorium, zabawami zapoznawczymi i zajęciami integrującymi poszczególne grupy. Następny dzień zdominował sport. Na szkolnym boisku rywalizowano, między innymi, w piłce nożnej, koszykówce, „zbijaku” oraz wielu zabawach ruchowych. Trzeciego dnia dzieci wybrały się do podgrudziądzkiego miasteczka kowbojskiego Kansas City, gdzie strzelały z łuku, korzystały z przejażdżek bryczką i szukały... grudek złota.

Potem przyszedł czas na wodne szaleństwa w sopockim aquaparku i słoneczne kąpiele na plaży. Jak zwykle, olbrzymie emocje wywołała wizyta w bydgoskim Centrum Zabaw Rodzinnych „Family Park”, gdzie półkoloniści do woli i za darmo, mogli korzystać z wszystkich urządzeń rekreacyjno-zabawowych. Na zakończenie turnusu przygotowano „Dzień zabaw rodzinnych”, na który zaproszono nie tylko rodziców uczestników półkolonii, ale również ich rodzeństwo i dziadków. Jak przystało na tegoroczną konwencję półkolonii, i tym razem nie zabrakło westernowych akcentów, czyli kowbojów na rumakach, muzyki country i zabaw zręcznościowych. Nic dziwnego, że nie tylko dzieci, ale także całe rodziny nie kryły żalu, że wspólny wypoczynek już się kończy.<!** reklama>

- Za tygodniowy pobyt dziecka na naszych półkoloniach, rodzice płacą symboliczną sumę. Tyle mniej więcej kosztuje nas wyjazd jednej osoby na wycieczkę nad morze, z wizytą w sopockim aquaparku, a to zaledwie jeden z półkolonijnych epizodów. W pozostałych dniach także nie brakowało atrakcji - uważa Grażyna Borakiewicz, rzeczniczka salezjańskiego stowarzyszenia. Pozostałe środki pochodziły od zaprzyjaźnionych osób i firm oraz z datków zebranych podczas Salezjańskich Dni Młodości. Do tego doszła jeszcze nieoceniona, bezinteresowna pomoc dużej grupy wypróbowanych „pomarańczek”, czyli oratoryjnych wolontariuszy. Większość z nich zaczynała od uczestnictwa w „dominiczkowych” półkoloniach.

Zobacz galerię: Poczuli się jak na Dzikim Zachodzie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!