Do zdarzenia doszło w nocy z 24 na 25 grudnia na oddziale dla dzieci i młodzieży.
Jak wyglądało? Niewykluczone, że tak, jak opisuje anonimowo nasz Czytelnik. Nastolatka i nastolatek zaplanowali, że zabiorą klucze do drzwi wyjściowych i uciekną. Chłopak podczas akcji ucieczki "ramieniem założył hak na szyję pielęgniarki i ją dusił" potem kilka razy uderzył pięścią w twarz. Gdy przybyła druga pielęgniarka, by sprawdzić co się dzieje, chłopak rzucił się na nią, powalił na podłogę i okładał ją pięściami po twarzy. Zabrał klucze i wraz z dziewczyną uciekli.
Pielęgniarki trafiły do Nowego Szpitala. Uciekinierów policja zatrzymała i przywiozła do szpitala.
Brutalność zdarzenia wzbudziła w personelu szpitala obawy. Już w piątek po świętach, jak zapewnia dyrektor Dariusz Rutkowski, rozmawiano o tym, jak sprawić, by najlepiej nie dochodziło do takich sytuacji, a jeśli już, to aby skutki takich zdarzeń nie były tak groźne.
- Charakter szpitala oznacza, że do zdarzeń nagłych których nie idzie przewidzieć, może dochodzić - stwierdza dyrektor Rutkowski. - Pacjentami są osoby, które mogą zachowywać się agresywnie.
Jaką zatem szpital chce wprowadzić profilaktykę? - Chcemy podkreślać na każdym kroku, plakatami na korytarzach, rozmowami z pacjentami, szkoleniami z nimi, że pielęgniarki na dyżurze są funkcjonariuszami publicznymi i podlegają takiej samej ochronie jak np. policjanci. Każdy agresor musi liczyć się z konsekwencjami napaści, choćby słownej, na personel. I w tej kwestii będziemy konsekwentni. Chcemy, aby pracownicy reagowali na wszelkie, nawet drobne, przejawy agresji ze strony pacjentów oraz ich rodzin i zgłaszali je do nas, do kierownictwa szpitala. Zajmiemy się tymi przypadkami, Chodzi nam o to, aby już w zarodku zauważyć ewentualne ogniska agresji, aby je ugasić już na samym początku.
Do pobić jednak może nadal dochodzić. A jak twierdzi internauta: "personel nie czuje się bezpiecznie" i "nie mamy żadnych szkoleń typu, jak radzić sobie z agresywnym pacjentem, ani kursów samoobrony koniecznej - wszystkie szkolenia robimy na własną rękę".
I to ma się zmienić. - Jeśli oczywiście będzie zainteresowanie ze strony personelu - dodaje Dariusz Rutkowski. - Około dwa lata temu zaproponowaliśmy pielęgniarkom, ale i psychologom w szpitalu, szkolenie z samoobrony, ale nie było w ogóle zainteresowania. Teraz może sytuacja się zmieniła. Ale chcę jeszcze podkreślić, że przede wszystkim planujemy szkolić personel z technik perswazji wobec agresywnych zachowań pacjentów. Jeśli to tylko możliwe, to wolimy, aby nie zwalczać agresji agresywnymi metodami.
Jednakże charakter pracy w szpitalu psychiatrycznym, może, jak pokazały ostatnie wydarzenia, oznaczać konieczność także użycia siły w ramach obrony.
Nasz czytelnik zwrócił uwagę, że wielokrotnie proszono dyrekcję o dodatkową osobę na nocki - "odmowa, brak ludzi do pracy, brak pieniędzy, itp."
- Chcielibyśmy mieć więcej personelu, więcej pracowników, mimo że spełniamy wszelkie odgórnie określone normy w tej kwestii. Niestety na więcej pracowników nie mamy pieniędzy. Gdyby NFZ płacił więcej to może byłoby to możliwe, ale na razie nie jest - zauważa dyrektor..
Okazuje się, że tej nocy na wspomnianym oddziale dyżurowały 2 pielęgniarki. Z informacji internautów wynika, że były one na oddziale z 20-30 pacjentami.
- To oddział z 23 łóżkami dla pacjentów - wyjaśnia dyrektor. - Ale na święta część pacjentów wypisano do domów, więc nie było ich aż tylu tamtej nocy.
Jeszcze jeden zarzut usłyszeliśmy od naszego Czytelnika. - Po ataku nawet nie zapytano, czy personel potrzebuje wsparcia psychologicznego. Pozostajemy sami sobie.
Okazuje się, że może nie zaproponowano od razu, ale, jak zapewnia dyrektor... - Byłem przy rozmowach, choć nie była to rozmowa osobista, byłem jedynie świadkiem sytuacji, kiedy wykonywano taki telefon do pań pielęgniarek, gdzie proponowano pomoc prawną, psychologów, ale i psychiatryczną, gdyby w jakimś przypadku konieczna była pomoc farmakologiczna.
To zdarzenie nie umknęło mediom. Dowiedzieli się o nim mieszkańcy. Dyrekcja usiadła do wspólnego stołu, by poszukać rozwiązań. Czy skutecznych? Czy wystarczających? To się dopiero okaże. Oby nie brutalnie. A co Państwo sądzą o zaproponowanych rozwiązaniach w szpitalu?
