[break]
Podróżni korzystający z nowego dworca kolejowego mają problem ze znalezieniem bankomatu. - Często pytają, gdzie znajduje się maszyna - potwierdza ochrona dworca. Urządzenia są schowane na poziomie -1, we wnęce koło szafek na bagaże. - Z dala od sklepów i kawiarni. W dodatku bankomat jest słabo oznakowany. Żeby tu trafić, potrzeba mapy. Powinien stać przy kasach, albo w jakimś widocznym miejscu, bo wiele osób spiesząc się na pociąg nie ma czasu na takie poszukiwania - skarżył się podróżny.
Narzekają także pacjenci dwóch największych bydgoskich szpitali - im. dra Biziela i im. dra Jurasza. W każdym z obu gmachów jest tylko jeden bankomat. - Nie za mało? - dopytują chorzy.
PRZECZYTAJ:Brakuje bankomatów w peryferyjnych dzielnicach - mówią mieszkańcy
Pacjenci szpitala przy ul. Ujejskiego alarmują, że bankomat stoi przed wejściem do budynku, więc aby z niego skorzystać, muszą wyjść na dwór. To szczególnie uciążliwe zimą. - Dla chorych to kłopot. Korzystam z tego bankomatu, bo potrzebuję pieniędzy na drobne zakupy w sklepie, m.in. napoi i prasy. I wychodzę do bankomatu w piżamie - tłumaczy jeden z pacjentów. Proponuje, aby urządzenie przenieść do środka. - Szpital nie ma na to wpływu. My jedynie wydzierżawiamy powierzchnię pod bankomat, a o jego lokalizacji decyduje właściciel, w tym przypadku bank - mówi Kamila Wiecińska, rzecznik prasowy szpitala im. dr. Biziela.
W „Juraszu” tłumaczą, że jeden bankomat pacjentom wystarcza. - W sklepach i aptece zlokalizowanych na terenie szpitala można płacić kartą, więc pacjenci nie muszą nawet mieć przy sobie gotówki - tłumaczy Marta Laska, rzecznik szpitala.
