Właściciel jednego z hoteli na terenie powiatu nakielskiego przez cztery dni podejmował dwóch mężczyzn - 24-letniego mieszkańca Nakła i 26-letniego mieszkańca Bydgoszczy. Niespodziewanie goście ulotnili się, nie płacąc za posiłki i nocleg oraz inne koszty związane z pobytem. Właściciel wycenił straty w wysokości tysiąca złotych. Kiedy sprawą zainteresował się policja, wyszło na jawę, że mężczyźni podali fałszywe dane. - Kiedy policjanci pracowali nad ustaleniem prawdziwych personaliów mężczyzn, otrzymali informację, iż przed innym hotelem stoi samochód, którym się poruszali - mówi Justyna Andrzejewska, oficer prasowy nakielskiej KPP. - Okazało się, że zameldowali się w jednym z pokoi.
Gdy funkcjonariusze udali się do pokoju, był tam tylko nakielanin, znany dobrze organom ścigania.
Dużym refleksem wykazał się bydgoszczanin, który w chwili, gdy zorientował się, iż pod hotelem jest policja, uciekł, wsiadł w rejsowy autobus do Bydgoszczy. - Był bardzo zdziwiony, kiedy na przystanku Zjednoczenie do autobusu wsiedli mundurowi - mówi Justyna Andrzejewska.
Obydwaj oszuści trafili do policyjnego aresztu. Za popełnienie przestępstwo grozi im do dwóch lat pozbawienia wolności.
- Ta historia przypomina podobne wydarzenie sprzed lat, gdy cierpiący na porażenie mózgowe mężczyzna, jeździł po pałuckich hotelach, gdzie przedstawiał się jako biznesmen z Bydgoszczy, który jest ofiarą wojny w Afganistanie - mówi pan Józef, mieszkaniec gminy Szubin. - W tych hotelach prowadził nabór ludzi do pracy. Oszukanych było dużo. Hotelarze zorientowali się w końcu, że mają do czynienia z oszustem, były z tego sprawy sądowe, facet był uznany za winnego, ale żadne więzienie nie chciało przyjąć niepełnosprawnego. Przez niego dziś na terenie gminy Żnin za wynajęcie pokoju w hotelu trzeba płacić z góry. Opowiadam tę historię ku przestrodze właścicieli hoteli, bo - jak widać - nasz bohater ma naśladowców.