- Wspólnie z moja koleżanką z Pałacu Marleną Pleśnierowicz jesteśmy inicjatorkami akcji, która ma pomóc bydgoskiemu schronisku - wyjaśnia zawodniczka Artego, Martyna Koc. - Idzie zima, a za nią i święta, kiedy to ludzie są bardziej wrażliwi i podatni na wspieranie potrzebujących. Wymyśliłyśmy więc, że na meczu Artego w sobotę, 17 grudnia, z AZS UMCS Lublin o godz. 17 i na spotkaniu Pałacu 23 grudnia z Budowlanymi Łódź [akcja prowadzona była już 11 grudnia podczas meczu z Impelem - red.] wolontariuszki będą zbierały do koszy dary dla schroniska. Najbardziej potrzebujący są ci najmłodsi. Przyda się karma dla szczeniąt, podkłady dla maluchów, koce, legowiska, mogą być drapaki dla kotów. Co kto przyniesie, na pewno bardzo się przyda. Zapraszam wszystkich do udziału. Mogę już powiedzieć, że na nasze spotkanie z AZS, ci którzy przyniosą podarunki, za bilet zapłacą tylko 5 złotych - dodała Koc.
Czy bydgoska skrzydłowa sama też opiekuje się jakimś pupilem?
- Bardzo chciałbym mieć pieska, ale w naszym zawodzie jest to bardzo trudne. Wiadomo, że często jeździmy po całym kraju. A nie każdy psiak ma taki charakter, jak słynny już Hoops Julie McBride, który wędruje ze swoją panią na treningi i spotkania wyjazdowe, potrafi przeleżeć kilka godzin w torbie, nie sprawiając żadnych problemów. On od najmłodszych lat był chyba do tego przyzwyczajony. Odnoszę wrażenie, że gdyby został sam w domu, bardzo źle by się czuł. Już ponad 10 lat mam kota. Nazywa się „Łałek”. Jak był mały to tak śmiesznie miałczał i moja ciocia podpowiedziała, by tak go nazwać - powiedziała Martyna Koc.