Początki ogrodu pani Marianny sięgają 2000 roku. Wtedy przeprowadziła się na Kapuściska. Wspomina, że samo mieszkanie było wtedy zaniedbane, a ogród - w ruinie.
- O zakupie tego lokum zadecydowała przede wszystkim jego lokalizacja. Całą Bydgoszcz przeszłam, żeby dostać mieszkanie na parterze. A to w dodatku miało balkon, co było rzadkością. Kiedy zobaczyłam, że jest i ogród, to przeważyło szalę – opowiada pani Marianna Szmyt. Jak dodaje, prace nad tą zieloną oazą trzeba było zacząć od żywopłotu. Potem przyszedł czas na bzy. I całą resztę. Dziś właściwie trudno znaleźć tu jakiś niezagospodarowany skrawek przestrzeni. Pełno tu różnych figurek : różowych flamingów i - nieco mniejszych – białych, do tego kaczek, żabek... Jest też stolik z parasolem. Przy nim w każdą niedzielę pani Marianna siada wspólnie z sąsiadami, przy kawie i cieście. A nieco dalej stoi kolorowy domek dla trzech kotów. Oprócz nich właścicielka ogrodu ma też psa – Majkę.
Zobacz również:
Które dzielnice Bydgoszczy są - zdaniem mieszkańców - najbez...
Schodami na zieloną wyspę
Do ogrodu pani Marianny można wejść przez furtkę oraz schodkami prowadzącymi z balkonu. Od zaru w oczy rzuca się zielony maszt. Skąd się wziął?
- Kiedyś miałam na nim zamontowaną antenę telewizyjną. Później już nie była potrzebna, ale nie dało się go wykopać, bo jest zacementowany. Postanowiłam więc go wykorzystać – mówi pani Marianna. Dziś z masztu zwisa osiem zielonych donic. Rosną w nich pelargonie w różnych odcieniach różu.
Przy żywym ogrodzeniu rośnie naparstnica w różnych kolorach – fioletu, ciemnego różu, bieli. Są różowe piwonie i fioletowy dzwonek dalmatyński. A w donicach pani Marianna posadziła truskawki. Na razie jeszcze zielone, choć jedna już zaczyna się czerwienić. Są tu też żółte lilie i żyworóżowe goździki, i wszechobecne pelargonie – czerwone, różowe, białe. O tej porze roku nad wszystkim tym królują róże. Przy wejściu od strony balkonu prezentują się kwiaty w barwach bieli i czerwieni. Naprzeciw – od strony furtki – pachną te jasnoróżowe, a obok - trochę ciemniejsze. Całość przełamują róże w kolorze żółtym. Jak przekonuje nasza rozmówczyni, już za około dwa miesiące ten zielony zakątek zasili jej ulubiony kwiat - hibiskus w kolorach różowym i czerwonym.
- Uwielbiam wysokie kwiaty. A hibiskusy najbardziej. Jak zakwitnie, to dopiero będzie. Są przepiękne – mówi pasjonatka ogrodnictwa.
Zobacz również:
Bydgoskie miejskie legendy. 10 historii nie do końca zmyślon...
W tym roku w ogrodzie pani Marianny nie brakuje też nowości. To młoda grusza kolumnowa. Kiedy urośnie, będzie miała nie więcej niż 2,5 metra. Zakwitnąć powinna też magnolia, jednak tegoroczne nocne przymrozki ostro dały jej się we znaki.
- Zmarniała mi. Ale jej nie wykopałam. Mam nadzieję, że jeszcze uda się ją uratować i za rok jej kondycja będzie lepsza – komentuje pani Marianna.
W ogrodzie już od dziecka
Pani Marianna pochodzi z Kruszwicy. Z zawodu jest kucharzem. Przez wiele lat pracowała w wojsku, jako instruktor żywienia.
- 1,5 roku jeździłam do Torunia, do technikum na Grunwaldzkiej, ponieważ wymagali, żebym się dokształciła. Wcześniej miałam skończoną szkołę zawodową. No więc się dokształciłam. W wojsku spędziłam dwadzieścia trzy lata – wspomina pani Marianna. - Dziś jestem już na emeryturze, a moją główną pasją jest ten ogród. Kocham kwiaty. I zwierzaki też kocham. A ten mały ogródek to moje drugie życie. Bardzo umila mi codzienność. Często siadam tu lub przy oknie późnymi wieczorami. Kiedy zapalę lampki (w ogrodzie jest ich dziewięć), wygląda to naprawdę niesamowicie.
Pani Marianna podkreśla, że pasję do ogrodnictwa ma we krwi.
- Prace w ogrodzie nie są mi obce. Gdy byłam dzieckiem, mieliśmy gospodarstwo. Mama bardzo dbała o kwiaty. Później miałam działkę w Borównie. Była wspaniała. Ale, niestety, musiałam ją sprzedać. Dziś mam ten ogródek. Pracy przy nim sporo, a ja mam już 77 lat, jednak cały czas staram się jak mogę, żeby ładnie tu wyglądało i wszystko było zadbane.
