„Lepper powtarzał jako swoje moje hasło: „Balcerowicz musi odejść!”. Dzisiaj ja przejmuję od niego hasło o lustracji majątkowej polityków. Najwyższy czas sprawdzić to cudowne rozmnażanie niektórych fortun”.
Rozmowa z JAROSŁAWEM KALINOWSKIM, wicemarszałkiem Sejmu, liderem PSL
Wbrew J. Kaczyńskiemu, A. Lepper nie chciał w koalicji rządowej PSL-u, twierdząc, że nie można naprawiać Polski z ludźmi, którzy tyle razy byli u władzy. Po decyzji Rady Naczelnej powinien być zadowolony.
<!** Image 2 align=right alt="Image 23020" >Kto jak kto, ale A. Lepper standardów etycznych wyznaczał nam nie będzie. Natomiast co do naszych działań i ich efektów, to poczekajmy aż pan Lepper zostanie ministrem rolnictwa, załatwi większe kwoty mleczne, większe dopłaty i przyspieszy wszystkie sprawy zaniedbane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wtedy porozmawiamy jak premier z premierem.
Jakim wicepremierem będzie założyciel Samobrony?
Jeżeli jakiemuś politykowi PiS wydaje się, że A. Leppera i jego klub wykorzysta do własnych celów, to się myli. Tak, jak pomylili się wszyscy, którzy wcześniej kolaborowali z Lepperem. Począwszy od SLD i L. Millera, skończywszy na PSL - my próbowaliśmy podjąć z nim współpracę, wpuszczając 8 lat temu działaczy Samoobrony na listy w wyborach samorządowych. Lepper doskonale potrafi wykorzystać tych, którzy myślą, że będą mieli z niego pożytek.
Przyzna Pan, że dziś Lepper nie przypomina buntownika...
Jest to niezwykle zdolny człowiek, szybko uczący się polityki. Tego odmówić mu nie można, zresztą zawsze brał najlepszych doradców. Ale poza tym to cynik. Typowy manipulator ludzkiej biedy.
A on mówi, że liderów PSL-u najbardziej interesują stanowiska.
Prowadząc negocjacje, proponowaliśmy rozwiązanie racjonalne i niewygórowane. Jeśli Samoobrona ma trzy resorty i czwarty jako wicepremier, to jest to półtora resortu i stanowisko wicepremiera. Jeżeli ktoś sobie wyobrażał, że prezes Pawlak miałby zostać ministrem podległym Lepperowi, to po prostu się pomylił.
Czyli nie weszliście do koalicji ze względów ambicjonalnych.
Wbrew temu, co się mówi, nam nie chodziło o stołki. Naprawdę analizowaliśmy sprawy bieżącej polityki, jak ona jest prowadzona. Także to, jaką wizję państwa ma PiS - główny udziałowiec tej koalicji. Podchodziliśmy do tej koalicji merytorycznie, więc jeżeli przez kilka dni prosiliśmy o odpowiedź na pytanie, co się kryje pod konkretnymi tytułami bardzo ważnych ustaw: podatkowych, akcyzowych i nie doprosiliśmy się tego, to jak mamy podpisywać coś, czego nie znamy.
Uzasadniając decyzję o niewchodzeniu w koalicję prezes Pawlak stwierdził, że nie jest realizowany program PiS „Solidarne państwo”.
„Solidarne państwo” to tylko gesty, główny nacisk jest kładziony na kwestie tzw. naprawy państwa, nadbudowy. Krótko mówiąc, najważniejsza jest władza i mówienie, że jak jest coś w rękach administracji rządowej z nadania PiS, to jest wszystko w porządku, a wszystko inne jest podejrzane i złe. Oczywiście przestępcy są wszędzie i trzeba ich ścigać, ale nie jest tak, że całe społeczeństwo to łobuzy i złodzieje.
Nie bardzo Pan wierzy w sukces koalicji: PiS, Samoobrony i nowego koła, które utworzyło kilku posłów LPR.
Wrócę do tego, co mówiłem 2 tygodnie temu, kiedy pytano mnie czy wchodzimy do tej koalicji, czy nie. Mówiłem, że naprawdę nie jest rozsądne kłaść zdrowej głowy w chore łóżko. A tak byłoby w tej koalicji.
Czy J. Kaczyński z A. Lepperem długo wytrzyma?
Wbrew pozorom ich charaktery są podobne. Z takiego podobieństwa albo może wyjść jakaś bliskość, albo taka wojna i rozróba, jakiej jeszcze nie widzieliśmy.
Wcześniejsze wybory, taki wariant jest nadal prawdopodobny, nie byłyby korzystne dla PSL, jeśli popatrzeć na sondaże. Nie boicie się, że pozostając w opozycji zostaniecie zmarginalizowani?
To nie jest tak, że jak patrzę na te sondaże, to przechodzę obok nich obojętnie. Jest problem, ale uważamy, że gdybyśmy weszli na takich warunkach, jakie zostały nam zaproponowane, to finał mógłby być taki, jaki w trakcie negocjacji zaproponował nam J. Kaczyński: no to potem, jak już sobie porządzimy, przyjmiemy was na listy PiS. Dziś uprawia się politykę nie tyle dla rozwiązywania problemów, co w celu załatwienia konkurentów. Każde działanie tych, którzy mają władzę, jest podporządkowane temu, aby przypodobać się wyborcom, a to nie idzie w parze z rozwiązywaniem problemów. Ludzie, niestety, muszą się o tym przekonać.
O co, Pana zdaniem, tak naprawdę chodzi prezesowi PiS?
Bardziej o samą politykę niż o rozwiązywanie problemów.
Trudno w to uwierzyć.
To widać. Trzeba pamiętać o idei tworzenia dwubiegunowości. Po jednej stronie wielkie PiS, które skupiłoby partie od skrajnej prawicy po racjonalny środek, a po drugiej - to, co ma zostać z PO i lewicy. I nikt więcej. Sądzę, że konstruowanie takiej sceny politycznej jeszcze się nie zakończyło. Podejrzewam, że 8 lat temu J. Buzkowi i M. Krzaklewskiemu też się wydawało, że mają takie poparcie, okazało się inaczej.
W jakiej sytuacji po kilku miesiącach rządów PiS jest rolnictwo?
Rząd PiS znaczącego wpływu na obecną sytuację jak dotąd nie miało, może trochę rozbudziło nadzieje. Owszem, gdyby był odblokowany eksport na Wschód, na Ukrainę, to sytuacja przynajmniej na rynku mięsnym by się poprawiła. Są opóźnienia, w agencji, duży bałagan i nie chodzi tylko o unijne dopłaty, ale o realizacje wszystkich programów dostosowawczych. Naszym celem powinno być zagwarantowanie rolnictwu możliwości rozwoju poprzez alternatywną produkcję. Pięć lat temu mówiliśmy, że trzeba się przygotowywać do produkcji bioenergii, no i dzisiaj, ze smutkiem mogę powiedzieć: a nie mówiłem. Dziś wszyscy się powołują na państwa starej Unii, na prezydenta USA, który w swoim programie alternatywnych źródeł energii stawia na bioenergię. Gdyby nas posłuchano i nie robiono kampanii przeciwko energii odnawialnej, przeciwko biopaliwom, to dziś bylibyśmy w tej kwestii w czołówce Europy. To, co rząd PiS proponuje na ten rok w rozporządzeniu dotyczącym stosowania biokomponentów do paliw, to my mieliśmy w latach 90. ubiegłego stulecia.
Właśnie minęły dwa lata w Unii. Czy Polska wykorzystuje szanse, jakie daje członkostwo?
Byłem jedynym ministrem rolnictwa spośród krajów kandydujących, który zaproponował uproszczony system dopłat do produkcji. Wtedy byłem za to bardzo krytykowany. Dziś jest jasne, że gdybym wtedy się nie uparł i gdybyśmy zastosowali standardowy system dopłat, to 60 proc. rolników nie dostałoby ani złotówki. Jednak poza rolnictwem, nie wykorzystujemy właściwie szansy bycia w UE. Mamy najniższy wzrost gospodarczy spośród całej przyjętej w 2004 r. dziesiątki. Mamy najniższy wskaźnik inwestycji. Jeśli popatrzymy na wykorzystanie środków w infrastrukturze, np. na drogi i autostrady na poziomie 2 proc., to jest to katastrofa.
Mamy też najwyższe bezrobocie i najbiedniejsze regiony w UE.
I to wykorzystują niektórzy politycy. Nie byłoby dziś zjawiska pod tytułem A. Lepper, gdyby inaczej potoczyły się przekształcenia w Polsce, gdyby nie było tak wielkich obszarów biedy i gdyby tą biedą nie można było manipulować. Ostatnio zajrzałem do stenogramu jednej z debat sejmowych z 1998 r. Wtedy składałem wniosek o odwołanie Leszka Balcerowicza. Trzy razy użyłem sformułowania „Balcerowicz musi odejść”. Nikt tego nie pamięta, ale Lepper to skrzętnie wykorzystał i powtarzał jako swoje hasło. To dzisiaj ja dla odmiany od niego przejmuję hasło lustracji majątkowej polityków. Najwyższy czas sprawdzić to cudowne rozmnażanie niektórych fortun.