https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Parkingi tylko dla wybranych

Michał Sitarek
Jak grzyby po deszczu wyrastają w Bydgoszczy znaki i tablice z zakazami parkowania na terenach wspólnot i firm. Straż miejska nie zawsze ma podstawy do interwencji w takich miejscach.

Jak grzyby po deszczu wyrastają w Bydgoszczy znaki i tablice z zakazami parkowania na terenach wspólnot i firm. Straż miejska nie zawsze ma podstawy do interwencji w takich miejscach.

Wielu kierowców z osiedla Nad Wisłą jest zaskoczonych znakami w rejonie ul. Swobodnej. Największy parking już od kilku lat jest oznaczony jako do wyłącznego użytku mieszkańców budynku numer 12. Tymczasem, gdy on powstawał, był pomyślany jako miejsce do obsługi okolicy. Teraz, gdy ktoś nawet na chwilę tam zaparkuje, naraża się na zaczepki. Fragment osiedlowej drogi przy Ryńskiego 20 z kolei został niedawno oznaczony znakami zakazu ruchu, z wyłączeniem mieszkańców. Za chwilę nie będzie można dojechać do bloku przy Wojciechowskiego 12.

<!** Image 2 align=none alt="Image 164855" sub="Tego typu tabliczki bez standardowego znaku zakazu zatrzymywania się nie są podstawą do interwencji dla municypalnych
Fot. Dariusz Bloch">

Tego typu oznaczeń w Bydgoszczy jest coraz więcej. Stawiają je także szkoły i firmy. Nawet chodniki wzdłuż ulic są oznaczane zakazami zatrzymywania się z dopiskiem „nie dotyczy firm”. Na Chwytowie zrobiła tak jedna ze wspólnot, na Sobieskiego szkoła, na Gajowej kilka firm. Tego typu miejsca leżą poza terenem publicznej drogi. Są to zazwyczaj przebudowane zieleńce wokół nieruchomości.

- Zauważyliśmy to zjawisko, ale nie dotyczy ono naszych dróg - mówi Krzysztof Kosiedowski z ZDMiKP. - Tego typu znaki pojawiają się na drogach wewnętrznych lub już na terenie prywatnej posesji. Właściwe oznakowanie to jeden z obowiązków zarządców. My na znaki zakazu zatrzymywania się, z wyjątkiem pewnych grup i instytucji, godzimy się tylko w ekstremalnych przypadkach. Częściej dopuszczamy tabliczki z napisami „nie dotyczy pojazdów zaopatrzenia” lub „dopuszcza się parkowanie na czas wyładunku i załadunku towaru”.

Municypalni podkreślają, że w przypadku oznaczania terenów prywatnych, spółdzielni, wspólnot nie zawsze są podstawy do interwencji, gdy parkuje ktoś „niepożądany”. - Obecnie możemy egzekwować przepisy na drogach publicznych oraz terenach oznaczonych jako strefy zamieszkania, a na drogach wewnętrznych wyłącznie w zakresie znaków i sygnałów drogowych - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik municypalnych. - Mówiąc wprost, muszą być odpowiednie znaki, na przykład B-36, czyli zakaz zatrzymywania się, a nie napis na murze bądź słupek z tabliczką. Podejmując interwencję strażnik powinien mieć pewność, że doszło do wykroczenia. Jednak wbrew pozorom tego typu sprawy nie należą do prostych. Załóżmy, że zostaliśmy wezwani do odholowania samochodu z terenu wspólnoty, gdzie obowiązywał znak zakazu zatrzymywania się wraz z tabliczką holownika i dopiskiem „nie dotyczy członków wspólnoty”. Decydowanie się na takie rozwiązanie jest ryzykowne. Odholujemy pojazd, a po kilku godzinach okaże się, że to na przykład właściciel mieszkania, który wynajmuje je innej osobie. Albo ktoś nakaże nam odholowanie pojazdu syna nielubianego sąsiada, bo on przecież nie jest członkiem wspólnoty. To samo dotyczy też instytucji. Na przykład, napis nie dotyczy „pojazdów pracowników”. Teoretycznie może więc tam stanąć żona pracownika, która przyjechała jego samochodem i pójść na zakupy. Wspólnoty lub firmy, które chcą mieć pewność, że ich miejsca parkingowe nie będą zajmowane przez nieuprawnione osoby inwestują najczęściej w szlabany i słupki.

<!** reklama>

Część spółdzielni ma pretensje też do strażników, że mimo oznaczenia swoich terenów znakami strefa zamieszkania, ci nie interweniują. - Jednak gdy sprawdzamy takie interwencje, bardzo często okazuje się, że oznakowano tylko część wjazdów do strefy, albo funkcjonują w niej tabliczki zamiast prawidłowych znaków - dodaje rzecznik municypalnych.

Zarządcy starają się jednak już nie popełniać takich błędów. - Gdy otrzymujemy sygnały o tym, że potrzebne są dodatkowe zakazy parkowania wokół zarządzanych budynków, dokładnie je analizujemy - mówi rzeczniczka ADM, Magdalena Marszałek. - Zbieramy opinie administratorów, mieszkańców, a następnie zwracamy się do policji z prośbą o doradzenie, w jaki sposób najlepiej oznakować nasze drogi, tak by mieli później podstawy do skutecznych interwencji. Dopiero po uzyskaniu ich opinii kupujemy oznakowanie i instalujemy je. 

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski