https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pan Marek z Inowrocławia opłacał za życia polisę. Gdy zmarł... zaczęła się walka rodziny o odszkodowanie

Agnieszka Domka-Rybka
Pani Aldona opowiada, że jej brat był ubezpieczony na 10 tys. zł w Compensie. Uposażył dwie osoby - ją i ojca, po 5 tys. zł. Zmarł 23 lutego tego roku.
Pani Aldona opowiada, że jej brat był ubezpieczony na 10 tys. zł w Compensie. Uposażył dwie osoby - ją i ojca, po 5 tys. zł. Zmarł 23 lutego tego roku. Łukasz Kaczanowski/Polska Press/zdjęcie ilustracyjne
Pani Aldona z Inowrocławia w lutym pochowała brata, Marka. Ciężko chorował! Zmarł w wieku 60 lat. - Gdy żył z tej swojej skromnej renciny, bo zaledwie 1200 zł, opłacał polisę na życie: 58 zł miesięcznie. Po jego śmierci zwróciliśmy się do firmy ubezpieczeniowej i... wtedy zaczęły się schody - ubolewa siostra zmarłego.

Inowrocławianka twierdzi, że ubezpieczyciel od początku rzucał rodzinie kłody pod nogi tylko po to, żeby opóźnić wypłatę odszkodowania: - Jak brat płacił regularnie składki, to było wszystko w porządku, a gdy teraz krewnym należą się pieniądze z jego polisy, na każdym kroku robi się nam problemy. Czy to nie powinno być tak: przedstawiamy akt zgonu ubezpieczonego, nasze dane i dostajemy pieniądze?

Pismo za pismem

Pani Aldona opowiada, że jej brat był ubezpieczony na 10 tys. zł w Compensie. Uposażył dwie osoby - ją i ojca, po 5 tys. zł. Zmarł 23 lutego tego roku.

- Zadzwoniłam na infolinię firmy ubezpieczeniowej, gdzie poinformowano mnie, że wystarczy, jak złożę wniosek w imieniu jednego i drugiego uposażonego. Nie podano mi wtedy żadnych innych szczegółów. Przygotowałam wniosek, dołączyłam akt zgonu brata i... czekałam na pieniądze - wspomina siostra.

Mówi, że minęły dwa tygodnie, jak firma zaczęła robić problemy. W pierwszym piśmie zażądała karty zgonu sporządzonej przez lekarza rodzinnego, który był w domu pana Marka zaraz po jego śmierci.

Pani Aldona odpowiedziała na to pismo.

Po kolejnych dwóch tygodniach odebrała kolejne. Tym razem ubezpieczyciel potrzebował kserokopii wszystkich konsultacji lekarskich pana Marka z jego przychodni rodzinnej.

I to pismo nie pozostało bez odpowiedzi siostry zmarłego.

Minęły trzy następne tygodnie, gdy Compensa upomniała się o kartę przyjazdu karetki, która przyjechała do umierającego.

Czas płynął, a odszkodowania jak nie było, tak nie było.

Inowrocławianka straciła cierpliwość i wynajęła prawnika, oczywiście, nie za darmo!

- Przygotowywał odpowiedzi, bo mnie to w pewnym momencie, zwyczajnie, przerosło. Compensa czepiała się wszystkiego i tylko prawnik był w stanie dalej walczyć na słowa - uważa pani Aldona.

Mijały kolejne tygodnie... Następne pismo dosłownie zwaliło kobietę z nóg: - Miałam przedstawić dokumenty, w jakich poradniach leczył się brat!

Znów więc zadzwoniłam na infolinię mówiąc, że naprawdę nie wiem. Co mi powiedzieli? Że mam to załatwić z NFZ i już! Próbowałam kontaktować się z likwidatorką szkód, ale, gdy dzwoniłam nigdy jej nie było.

- Gdyby mnie było stać, to od razu poszłabym do sądu, ale trzeba mieć na początek 5 proc. wartości przedmiotu sporu. A u nas się nie przelewa. Zwykłe szaraki nie mają szans z wielkimi biznesami! - uważa pani Aldona.

"A ojciec złożył wniosek? Ręce mi opadły!"

W zeszłym tygodniu wreszcie doczekała się swoich 5 tys. zł. Jednak... ojciec nic nie dostał. Ponowny telefon na infolinię i odpowiedź: „A ojciec złożył wniosek?”

- Ręce mi opadły, przecież, gdy dzwoniłam pierwszy raz usłyszałam, że wystarczy jeden w imieniu dwóch uposażonych! A teraz chcą kolejny i dokumenty? Gdyby podczas pierwszej rozmowy pracownik Compensy powiedział mi konkretnie, co będzie potrzebne. Nie, po co? Lepiej co dwa, trzy tygodnie wysyłać kolejne pisma z coraz to nowymi wymaganiami. Dlatego uważam, że to celowe działanie, byle tylko wstrzymywać, ewentualnie znaleźć na siłę powód, żeby nie wypłacić odszkodowania. Nie mam siły na tę nierówną walkę, a swoją historią chcę ostrzec innych. Należy się naprawdę bardzo dobrze zastanowić, zanim podpiszemy umowę z firmą ubezpieczeniową - podsumowuje kobieta.

To jest wersja naszej Czytelniczki. Interweniowaliśmy w jej sprawie w Compensie - druga strona przedstawiła nam swoje argumenty. Zapytaliśmy też, jak podobne sprawy załatwia konkurencja, a o komentarz poprosiliśmy również Rzecznika Finansowego. Piszemy o tym na następnych stronach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Q
Qu
mnie kiedys po uderzeniu pioruna spalil sie komputer i ubezieczyciel zwany HDI wybral sobie dwa podzespoly za ktore zaplacil a reszty nie uznal...tak wiec moich pieniedzy ci zlodzieje nie dostaja!!!
M
Mariola Stachowiak
18 lipca, 12:14, Czk Brda:

Ta historia to żadna nowina w temacie ubezpieczeń. Miałem podobną historię w ubezpieczeniu grupowym NN na pocz. 2018 r. Przeszedłem operację kardiologiczną w szpitalu. Po zgłoszeniu na stronie NN rozmyślali 3 m-ce, wysyłając kolejne pytania do szpitala. Otrzymałem opinię negatywną z uzasadnieniem że zacząłem chorować przed podpisaniem umowy ubezpieczenia oraz sugestia od pani - opiekuna grupy - jeśli zdecydujemy się zmienić warunki ( zwiększenie składki), wówczas przy kolejnym zdarzeniu otrzymam świadczenie.

Nam też tak powiedzieli

M
Mariola Stachowiak
Miałam podobnie mąż po wypadku i nic nie załatwiliśmy nawet leków nie miał na kartę to jest masakra co oni z nami robią a spóźnij się z opłaceniem składki
C
Czk Brda
Ta historia to żadna nowina w temacie ubezpieczeń. Miałem podobną historię w ubezpieczeniu grupowym NN na pocz. 2018 r. Przeszedłem operację kardiologiczną w szpitalu. Po zgłoszeniu na stronie NN rozmyślali 3 m-ce, wysyłając kolejne pytania do szpitala. Otrzymałem opinię negatywną z uzasadnieniem że zacząłem chorować przed podpisaniem umowy ubezpieczenia oraz sugestia od pani - opiekuna grupy - jeśli zdecydujemy się zmienić warunki ( zwiększenie składki), wówczas przy kolejnym zdarzeniu otrzymam świadczenie.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski