https://expressbydgoski.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Ostatni powstaniec getta

Tekst Maciej Kosobucki Zdjęcia ze zbiorów Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie
Franciszek Altmer, 86 lat, jest jednym z nielicznych żyjących żołnierzy walczących w getcie. Od 1949 r. mieszka w Izraelu. Tam skończył medycynę. Przez ponad 35 lat pracował w szpitalu jako chirurg. Teraz, na emeryturze, pisze pamiętniki. Co roku przyjeżdża do Polski. Podczas tych wizyt ożywają wspomnienia...

Franciszek Altmer, 86 lat, jest jednym z nielicznych żyjących żołnierzy walczących w getcie. Od 1949 r. mieszka w Izraelu. Tam skończył medycynę. Przez ponad 35 lat pracował w szpitalu jako chirurg. Teraz, na emeryturze, pisze pamiętniki. Co roku przyjeżdża do Polski. Podczas tych wizyt ożywają wspomnienia...

<!** Image 2 align=right alt="Image 118788" sub="W końcu 1939 roku niemiecki okupant wydał zarządzenie o oznakowaniu ludności żydowskiej. Na zdjęciu kobieta sprzedająca opaski z gwiazdą Dawida na ulicach Warszawy.">Każdy człowiek odnajduje w sobie wysepki wspomnień, do których sam chętnie wraca lub które wbrew jego woli wynurzają się z zapomnienia. Są one różne. Większe i mniejsze. Piękne i brzydkie. Dla osób tak boleśnie doświadczonych przez wojnę jak Franciszek Altmer stały się potężną wyspą, która swym ogromem przysłoniła wszystkie inne. Zmieniła jego stosunek do całego życia i skalę wyznawanych wartości.

Dwa lata w piekle

Mimo wielu ciężkich przeżyć nie wygląda na swój wiek. Jest bardzo sympatyczny, pogodnie usposobiony. Lubi żartować. Jednak gdy wypowiada słowo „getto”, jego twarz nagle posępnieje. - Nigdy nie przypuszczałem, że ludzie mogą innym stworzyć takie piekło na ziemi. W getcie warszawskim spędziłem ponad dwa najdłuższe lata swojego życia. To, co tam widziałem i przeżyłem, ciągle wraca - wyznaje Franciszek Altmer.

<!** reklama>Na ulicach getta

Przez wiele lat po wojnie zastanawiał się czy pokazać swojej rodzinie Warszawę i to, co pozostało po getcie. W końcu pod naciskiem syna i wnuczki zdecydował się. Dwa lata temu zabrał ich do Polski. Wybrał się z nimi na spacer po ulicach getta. Po ponad sześćdziesięciu latach od wybuchu powstania żydowskiego.

Wycieczka rozpoczęła się od ulicy Wołyńskiej.

<!** Image 3 align=left alt="Image 118788" sub="Na ulicach getta w 1942 roku. Żołnierz niemiecki zmusza Żydów do pokazania hitlerowskiego pozdrowienia">- Na jej skraju zawsze siedział stary Żyd grający na katarynce. Często handlował różnymi rzeczami - wspomina pan Franciszek. - Nieraz od niego coś kupiłem. Tak było do 1942 r., kiedy to dla zabawy zastrzelili go pijani żandarmi niemieccy. Wtedy uświadomiłem sobie, że moje życie nie jest nic warte i wsi na włosku...

Śmierć w getcie stała się chlebem powszednim. Pan Franciszek przywołuje jej obraz: - Po drugiej stronie ulicy przy budynku nr 7, dzisiaj już nieistniejącym, leżały powyciągane z mieszkań zwłoki Żydów. Ich rodzin nie było stać na pogrzeb. Szerzyły się epidemie. Nie można było ich powstrzymać. Odór wydostający się z rozkładających się zwłok był nie do zniesienia. Tak silnie utkwił w mojej pamięci, że czuję go do dzisiaj, gdy tam przechodzę.

Pewnego dnia na stosie zwłok ujrzał ciało pięcioletniej kuzynki. Maleńka Rut miała w ręku zaciśniętą lalkę. Była to jej ulubiona zabawka, z którą nie chciała się rozstać nawet po śmierci.

Na ulicy Franciszkańskiej pan Franciszek przypomniał sobie „shop”: - W jego piwnicach chowano wszystko, co mogło wpaść w ręce Niemców. Podczas wysiedleń ukrywały się tam całe rodziny żydowskie. Na terenie getta było dużo takich kryjówek. Jednak nie zawsze okazywały się skuteczne. Często znajdowali je Niemcy z pomocą policji żydowskiej.

Na ulicy Stawki rodzina Franciszka Altmera usłyszała o Umschagplatzu, z którego wywożono Żydów do Treblinki. Hitlerowcy na rampie kolejowej rozdzielali całe rodziny.

- To były dantejskie sceny... - wspomina nasz rozmówca. Widział je codziennie. Mimo że upłynęło ponad 66 lat, obrazy z getta pozostawiły w jego psychice trwały ślad. Ciągle przychodzą w snach... Niewątpliwie widok śmierci i ogrom krzywdy ludzkiej wpłynął na to, że został lekarzem.

<!** Image 4 align=right alt="Image 118788" sub="Żołnierz niemiecki obcina brodę jednemu z Żydów - pierwsze represje zaraz po wkroczeniu Wehrmachtu">Walka o honor

Wiosną 1943 r. zaczęło się powstanie. Wczesnym rankiem 19.04.1943 r. u bramy głównej getta Żydzi przywitali Niemców gradem kul z karabinów. Zadali im ogromne straty. Franciszek Altmer walczył od pierwszych dni powstania. Bronił budynku komendantury Żydowskiego Związku Wojskowego, znajdującego się przy ul. Muranowskiej. Spacerując z rodziną w tej okolicy przypomniał sobie bohaterskich obrońców skaczących z dachów płonących budynków: - Wśród samobójców były kobiety z dziećmi na ręku. Nikt nie chciał się dobrowolnie poddać. Woleli umierać z honorem niż za drutami Treblinki. Na początku maja z pomocą żołnierzy AK przedostałem się kanałami na stronę aryjską. W trakcie walk w getcie zginęła cała moja rodzina...

W AK i LWP

Po powstaniu Altmer wstąpił do AK i ukrywał się w lesie. W konspiracji bywało różnie. Początkowo układało się dobrze. Potem rozpoczęła się nagonka na Żydów ze strony NSZ. Z tego powodu wielu żołnierzy wyznania mojżeszowego przeszło do oddziałów Armii Ludowej. W 1944 r. pan Franciszek walczył w powstaniu warszawskim. Cudem uniknął niewoli niemieckiej, przeprawiając się przez Wisłę. W końcu trafił do Ludowego Wojska Polskiego.

Ukochany kraj

Po wojnie z grupą przyjaciół żydowskich przekroczył nielegalnie granicę polsko-czechosłowacką. Stamtąd przedostał się do Austrii i Szwajcarii. W 1949 r. dotarł do Izraela. Kraj ten okazał się dla niego drugą ojczyzną. Jednak mimo wielu lat tam spędzonych bardzo silnie czuje się związany z Polską. Ma podwójne obywatelstwo polsko-izraelskie. Gdy słyszy polski hymn, zawsze staje na baczność. Ciągle podkreśla, że nasz klimat jest mu bliższy niż izraelska pustynia: - Przez długi czas bardzo tęskniłem za Polską. Dopiero w 1980 roku po raz pierwszy po wojnie odwiedziłem ukochany kraj z lat młodości - mówi Altmer. - Potem przyjeżdżałem systematycznie dwa razy w roku na 10 dni, razem z młodzieżą z kibuców. Obwoziłem ich po miejscach pamięci i spotykałem się ze znajomymi.

Mimo że przez całe życie los go nie oszczędzał, jest z siebie zadowolony. Wykonywał ciekawą pracę i stworzył udaną rodzinę.

Fakty

Zginęło 7000 Żydów

  • Według niemieckich szacunków podczas walk w getcie zginęło 7000 Żydów, ponad 6000 spłonęło żywcem, około 50000 wywieziono do Treblinki.
  • Siły niemieckie liczyły 2054 żołnierzy, 36 oficerów, 821 grenadierów pancernych Waffen-SS oraz 367 granatowych policjantów przeznaczonych do utworzenia kordonu wokół murów getta.
  • Oddziały powstańcze składały się zaledwie z 1000 słabo uzbrojonych bojowników (około 150-600 z ŻOB i 150-400 z ŻZW).
  • W czasie powstania obrońcy getta od pierwszych dni byli wspierani przez polskie oddziały AK i GL.

Wybrane dla Ciebie

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz zaczęła budowę drużyny. Jest pierwszy podpis!

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz zaczęła budowę drużyny. Jest pierwszy podpis!

Produkcja ważnej polskiej broni zagrożona. Znany biznesmen chce zwrotu pieniędzy

Produkcja ważnej polskiej broni zagrożona. Znany biznesmen chce zwrotu pieniędzy

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski