[break]
O dodatkową opinię na temat stanu zdrowia psychicznego oskarżonego Piotra D. wnosił jego obrońca, mec. Jan Montowski. Adwokat uważa, że poważny uraz głowy oskarżonego, wiążący się między innymi z trepanacją czaszki, mógł mieć poważny wpływ na jego zachowanie feralnego dnia. Sąd przychylił się do tej argumentacji i zlecił bydgoskim specjalistom sporządzenie opinii psychiatryczno-psychologicznej dotyczącej Piotra D.
Na dwoje biegli wróżyli
Na wczorajszej rozprawie w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy zeznawał współautor tej ekspertyzy, prof. Aleksander Araszkiewicz.
Wyniki pracy specjalistów nie do końca usatysfakcjonowały obronę. - Opinia biegłych została nieco skorygowana w stosunku do pierwotnej. Wynika z niej, że w chwili popełniania zarzucanego mu czynu mój klient miał ograniczoną poczytalność w zakresie możliwości pokierowania swoim postępowaniem, ale w stopniu nieznacznym. Daje to sądowi fakultatywny wybór, innymi słowy sąd może, ale nie musi, uwzględniać nieznacznie ograniczonej poczytalności oskarżonego - wyjaśnia mec. Jan Montowski.
Na następnej rozprawie, już w styczniu 2016 roku, zostanie przesłuchany ostatni świadek - konkubent Iwony F. To w jej domku na terenie ogródków działkowych nad Kanałem Bydgoskim doszło do zbrodni. Było to na początku lutego 2014 roku. Iwonę F. odwiedzili Piotr D. i Marian K. W trakcie libacji doszło do kłótni między mężczyznami. O ich gospodynię.
W chwili popełniania czynu Piotr D. miał ograniczoną poczytalność, ale w stopniu nieznacznym. - adwokat Jan Montowski
Obu mężczyzn znała dobrze. Marian K. był gospodarzem na działkach i służył pomocą, gdy trzeba było coś naprawić czy skosić trawnik. Znajomość z Piotrem D. była bliższa. - Uprawiałam z nim seks. To było tak ze dwa razy na miesiąc. Po alkoholu Piotr robił się agresywny, dlatego robiłam to, co mi kazał - zeznała Iwona F.
Finał pijanych zalotów
Wieczór przebiegał miło do momentu, gdy pijany Piotr D. uznał, że kobieta zaleca się do Mariana K. - Nie szczułam Mariana, że coś więcej od niego oczekuję. Trochę go kokietowałam, ale Piotr to wziął opacznie. Powiedział do Mariana: „Może ją jeszcze wyr...?” Marian ze śmiechem odpowiedział: „Może”. Zrobiło się głośno. Powiedziałam, że idę poszukać psa, a jak wrócę, ma ich tu nie być - relacjonowała kobieta.
Gdy Iwona F. wyszła z domu, Piotr D. miał skatować swego kompana. Zadzwonił po kumpla, Zenona M., z którym wywieźli ciało złomiarskim wózkiem nad kanał i tam je wyrzucili.
Ciało znaleziono unoszące się na krze lodowej w rejonie ulicy Lisiej. Początkowo myślano, że mężczyzna utonął. Sekcja zwłok wykazała jednak, że został zamordowany.
Uwaga, medium zeznaje
Piotr D. został zatrzymany 30 maja 2014 roku, a Zenon M. dziesięć dni później. Zdaniem obrońcy Piotra D., mec. Jana Montowskiego, mężczyzna mógł mieć znacznie ograniczoną bądź wręcz zniesioną poczytalność, ponieważ przebył ciężką operację neurochirurgiczną, po której ma ubytki w tkance mózgowej. Ma wszczepiony implant kości i przez to był nazywany przez znajomych „Blaszką”.
Zenon M. początkowo aresztowany, obecnie odpowiada z wolnej stopy. Podczas rozprawy w listopadzie w sądzie zjawił się w charakterze świadka kolega Piotra D. z celi - Adrian M. Napisał do sądu list, w którym stwierdził, że ma do przekazania ważne informacje. Jego zeznania wywołały jednak konsternację słuchających. Momentami zarówno pani prokurator, obrońcy, jak i policjanci z trudem ukrywali rozbawienie.
- Siedziałem z oskarżonym Piotrem D. dwa tygodnie. Chcę powiedzieć jedno: on nie jest winny zabójstwa, tego czynu dopuścił się Darek C. (tu padło nazwisko) - wyznał świadek. - Na czym opiera pan swoją wiedzę? - zapytał sędzia Marek Kryś.
- Mam takie zdolności. Jestem medium. Przeprowadziłem własne śledztwo, które doprowadziło mnie do tego, że winnym tego zabójstwa jest Darek C. - padła odpowiedź.
Świadek wspomniał, między innymi, że jest nieślubnym dzieckiem... Tomasza G., znanego biznesmena z podbydgoskiej Brzozy. - Jedna z moich córek została poczęta nie z miłości, tylko z medycyny. Kiedy spałem na zabiegu operacyjnym, zostałem opróżniony z nasienia - powiedział.
Oskarżonym grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.