Bo mieszkańcy „Szwederka” muszą ustawić się w kolejce chętnych z terenów innych bydgoskich dzielnic, którzy na utwardzenie „ich” ulic czekają od kilkudziesięciu czasem lat.
Przy czym argumenty bydgoszczan - sąsiadów gruntówek są takie same. Tak się zwykle składa, że chodzą nimi ludzie starsi, dzieci, matki z wózkami - co dostatecznie uzasadnia potrzebę ich utwardzenia.
Skoro wszyscy mają tak mocne argumenty, nic dziwnego, że wszyscy muszą „swoje” w kolejce do utwardzania odstać. Pytanie brzmi jednak, ile mają jeszcze cierpliwości i jak długo ratusz będzie bronił się argumentami ekonomicznymi. Gruntówki to gorący temat i tych, którzy obiecują asfaltowanie totalne w mieście, nie brakuje.