A to były, niestety, wciąż tylko jazdy testowe... Pewnie jeszcze wczoraj mogły być tylko takie (?), ale trzeba przyznać, że był to bardzo wymowny obrazek. Takie sytuacje pogodowe zdarzają się rzadko, ale gdy już, pokazują, jak niepraktycznie komunikacyjnie poukładane jest nasze miasto. Fordon jest tego dokuczliwym przykładem. Choćby nie wiem, jak kombinować, z tej wczorajszej pułapki nie było mądrej drogi ucieczki.
PRZECZYTAJ:Kilka godzin opadów i pół miasta zostało sparaliżowane
Więc ten tramwaj zaczyna mi się jawić rzeczywiście niczym znak wybawienia, prawdziwa alternatywa dla czterech kół czy kółek. Mam nadzieję, że jutro (czyli dziś dla Czytelnika) nie obudzimy się w powtórce z rozrywki. Ale jeśli - co wykluczone nie jest - przyniesie ją następny poniedziałek, chór tramwajowych malkontentów na pewno się skurczy.