Spory teren dawnej papierni, leżący przy załadowanej samochodami trasie W-Z, chluby miastu nie przynosi. W dodatku gruzowisko zaczęło być wykorzystywane przez lokalnych cwaniaków, którzy po prostu wyrzucają tam śmieci. - Teren nie jest ogrodzony, jeszcze chwila i odpady zaczną tu przywozić ciężarówkami - opowiada jeden z mieszkańców pobliskiego bloku.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że właścicielem terenu jest... Skarb Państwa. W użytkowaniu wieczystym ma go spółka z Sopotu. Sprawa oparła się już nawet o bydgoską Radę Miasta.
- W myśl ustawy, posiadaczem odpadów jest właściciel lub zarządca nieruchomości - wyjaśnia Anna Strzelczyk-Frydrych z biura obsługi mediów bydgoskiego Urzędu Miasta. - Gmina w drodze decyzji nakazuje ich usunięcie. W tej sytuacji na 14 listopada wyznaczono termin oględzin nieruchomości i jednocześnie wezwano właściciela do stawienia się na rozprawie administracyjnej.
Podjęli działania
- W przypadku terenu starej papierni przy ul. Siedleckiej, jej zanieczyszczania odpadami komunalnymi i budowlano-remontowymi, podjęte zostały działania w ramach kompetencji gminy - uspokaja Anna Strzelczyk-Frydrych z biura obsługi mediów bydgoskiego ratusza. - Teren ten należy do Skarbu Państwa, a jego użytkownikiem wieczystym jest spółka z siedzibą poza Bydgoszczą. Ustawa z 2012 r. o odpadach zobowiązuje posiadacza odpadów do niezwłocznego ich usunięcia z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania. W myśl ustawy, posiadaczem odpadów jest właściciel lub zarządca nieruchomości. W sytuacji, kiedy nie usunie odpadów z własnego terenu, gmina nakazuje usunięcie w drodze decyzji. W tej sytuacji na 14 listopada br. wyznaczono termin oględzin nieruchomości i jednocześnie wezwano właściciela do stawienia się na rozprawie administracyjnej.
Co dalej z gruzowiskiem - może się okazać pod koniec miesiąca. Tymczasem wciąż nie wiadomo, jak potoczą się losy dawnego Pralchemu przy Wyspie Młyńskiej. To teren prywatny. - Miasto nie uczestniczyło w jego sprzedaży, trudno więc stawiać tu jakiekolwiek ograniczenia czasowe, jak zrobimy to na przykład w przypadku terenu po dawnym Torbydzie - mówi Anna Strzelczyk-Frydrych.
W Pralchemie miał powstać hotel. Ale nie powstał, właściciele stracili z tego powody dotację Urzędu Marszałkowskiego. - Od strony prawnej między właścicielem a miastem jest wszystko załatwione, uzgodniony projekt, zakładający niewielkie dobudówki, pozwolenia także są - mówi Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków. - Wszystko teraz jest już kwestią chęci właściciela.
Duże koszty
Ten jest osobą prywatną - kupił dawny obiekt Pralchemu niespełna rok temu.
Likwidacja „dzikich wysypisk” w 2016 roku kosztowała miasto ponad 165 tysięcy złotych. Takich śmietników dotąd usunięto 138. W całym ub. roku zlikwidowano prawie 160 wysypisk za kwotę 249283 złotych.
