Na straży naszego zdrowia czuwa sanepid. By uniknąć zatrucia groźnymi dla zdrowia bakteriami, inspektorzy zalecają dokładne mycie warzyw, a nawet parzenie ich wrzątkiem.
Co mogło być przyczyną fali zatruć w Niemczech? - Prawdopodobnie zatrucie spowodowała bakteria, która przedostała się do wody, którą użyto do podlewania warzyw - mówi Renata Zborowska-Dobosz z bydgoskiego sanepidu. A to właśnie ujęcia wody najbardziej narażone są na skażenie bakteriami coli.
- Na razie nie ma potrzeby, aby wodę profilaktycznie chlorować - mówi Marek Jankowiak z Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Bydgoszczy. - Nasza woda jest badana na ujęciu, a następnie na wyjściu do sieci. Najpierw jednak przechodzi cały proces uzdatniania. Dodatkowo sanepid sprawdza jej jakość w różnych punktach miasta.
<!** reklama>
Zdaniem Marka Szczygielskiego, kujawsko-pomorskiego wojewódzkiego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, jest mało prawdopodobne, aby teraz do Polski trafiły skażone warzywa. Wzmożono nie tylko kontrole, ale i importerzy będą szczególnie ostrożni. Służby sanitarne badają także nowalijki. Inspektorzy sprawdzają, czy warzywa nie są zwiędłe i czy odpowiadają normom. - Powinniśmy uważać na wszystkie nowalijki - nie tylko te z Hiszpanii czy Niemiec - dodaje Marek Szczygielski. - Zawierają bowiem one wiele substancji chemicznych dalekich od naturalnych związków.
Pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznych zapewniają, że nasza żywność jest bezpieczna. O to, by na rynek nie trafiły trefne warzywa i owoce, dba system szybkiego alarmowania RASFF - służby danego kraju ostrzegane są, jeśli celnicy przechwycą skażony produkt.
Na wszelki wypadek lepiej zastosować się do zaleceń specjalistów. Sprawdzajmy, czy tam, gdzie kupujemy żywność, jest ona przechowywana w odpowiednich warunkach.
- Zawsze pamiętajmy też o higienie. Myjmy warzywa, a ogórki jeszcze obierajmy ze skórki - dodaje Stanisław Gazda z bydgoskiego sanepidu.