Zobacz wideo: Tak wygląda nowy park iluminacji w bydgoskim Myślęcinku
Jarosław Wenderlich, który przedstawiał projekt zaznaczył, że szacunki mówią o koszcie wprowadzenia zapisów uchwały o opłatach w publicznym transporcie zbiorowym sięgającym ok. 8 mln zł. Na tyle miał wskazywać m.in. wiceprezydent miasta Mirosław Kozłowicz.
To Cię może też zainteresować
- Zalando inwestuje w Bydgoszczy i Białych Błotach. Pracę znajdzie ponad 4 tys. osób
- Zasiłek opiekuńczy na dziecko a nauka zdalna. Komu będzie przysługiwał zasiłek?
- Tłok pod polikliniką w Bydgoszczy. Dyrekcja ubolewa, że pacjenci tak się zachowują
- Baseny w Bydgoszczy - niektóre są zamknięte, bo klienci się nie myją
Rafał Bruski tradycyjnie oczekiwał wskazania środków w budżecie, które trzeba byłoby przesunąć na sfinansowanie tego projektu. - Skąd mam wziąć te 8 milionów w budżecie? - pytał na sesji.
Radny Paweł Bokiej z PiS wskazał, że źródłem finansowania mogłoby być odłożenie inwestycji w czwarty krąg opery czy zawieszenie prac nad kolejnym osiedlowym basenem. Podwyżkę określił jako marketingowy strzał w kolano. Jarosław Wenderlich z kolei wskazał, że miasto ma 40 milionów złotych do ściągnięcia od gapowiczów, którzy komunikacją podróżowali, ale za przejazd nie płacili. - Sprawna egzekucja tych należności pozwoliłaby na wprowadzenie zapisów tej uchwały w życie. Można też zrezygnować z budowy ul. Nowomazowieckiej - wskazywał radny.
Podkreślano, że nie zmieniły się ceny przejazdów za bilet malucha (10 złotych), w Bydgoszczy mamy też jedną z najniższych w Polsce granicę wieku, po przekroczeniu której można jeździć komunikacją za darmo. Tu zmian październikowa uchwała nie wprowadziła. Radny Jakub Mikołajczak z KO podkreślił, że na okoliczność podwyżek wydrukowano już 3 miliony biletów, co kosztowało 70 tysięcy złotych.
Ostatecznie projekt nie znalazł uznania wśród większości radnych.
