Nie ma już wątpliwości, że na czas uda się zebrać wymagane ustawowo 100 tysięcy podpisów. Znaczy to, że (mniej więcej) co trzeci dorosły bydgoszczanin złożył pod tym projektem swoją parafkę, dając wyraz poparciu dla sprawy.
Trzeba pamiętać, że za tym wynikiem kryje się jednak benedyktyńska praca komitetu organizacyjnego akcji. My, Polacy, jesteśmy bowiem z natury dość leniwi.
Werbalnie deklarujemy poparcie, ale zrobić coś konkretnego chce się już mało komu. Ale jak już ci entuzjaści dotarli do nas z listami, nie wahaliśmy się przyłączać. Bez względu na wynik - od nas, statystycznych Kowalskich, niewiele już będzie zależało - pokazaliśmy, że umiemy się zintegrować się wokół idei podnoszącej prestiż Bydgoszczy.
Czy raczej, w tym przypadku, przywracającej jej ten należny. I zasłużony.