Jeden z nich świadectwo demonstracyjnie podarł po odebraniu, stojąc twarzą w twarz z wychowawczynią. Drugi parę godzin po zakończeniu roku spalił świadectwo w parku, w otoczeniu kilku kolegów.
Oburzające, nieprawdaż? Ale jakby powiedział pewien wielki polityk, to margines marginesów i żadne wytłumaczenie upierdliwości w stopniu znacznym, jaką niesie nowy przepis. Nakazuje on, by takie dokumenty szkolne, jak świadectwa czy legitymacje niepełnoletnich uczniów, mogli odbierać wyłącznie rodzice. Jakby w szkole mało było papierologii. W dodatku obowiązek ewidencjonowania odbioru dokumentów spadnie na odchudzany z powodu dziury finansowej personel administracyjny szkół. O irytacji ciąganych do szkoły rodziców już nie wspomnę.
A chachary żyją i gorzałę piją!
