https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowe stare Szwederowo

Katarzyna Pietraszak
- Chcesz w czółko. No to masz - Karol przyłożył ciotce w głowę tak mocno, że do dziś ma siniaka pod okiem. Wszyscy myślą, że to robota Zenka, który często ją bił. Bronią Karola, bo chłopak życie ma zmarnowane.

- Chcesz w czółko. No to masz - Karol przyłożył ciotce w głowę tak mocno, że do dziś ma siniaka pod okiem. Wszyscy myślą, że to robota Zenka, który często ją bił. Bronią Karola, bo chłopak życie ma zmarnowane.

<!** Image 2 align=right alt="Image 103548" sub="Do domu przy ul. Ugory boją się wejść pracownicy socjalni,
a nawet zarządca - Administracja Domów Miejskich, która o kamienicy najwyraźniej nie chce pamiętać. Remont budynku? Kiedykolwiek tu był? / Fot. Dariusz Bloch">Karol to 17-letni chłopak ze Szwederowa. Powinien być absolwentem gimnazjum, do którego niedawno z powrotem go przyjęto. Od kilku dni siedzi w areszcie. Może wyjdzie za 25 lat. Tyle czasu może spędzić w więzieniu za to, co zrobił. Mimo że jest niepełnoletni, sąd wymierzy karę jak dorosłemu.

Pani Ewa jest przyszywaną ciotką Karola. Mieszka w kamienicy na Szwederowie od dziesięciu lat. Ze swoim konkubentem Zenkiem.

Dom

Ulica Ugory. Kamienice szarobure. Jakby czas zatrzymał się tu wiele lat temu. W sklepie ludzie mówią, że na Ugorach rośnie nowe „stare Szwederowo”. Pokolenie, które idzie w ślady „starego”, tego, które kiedyś biło się z innymi dzielnicami i wszczynało międzyszkolne rozróby. Siedliskiem zła ma być „ta” kamienica.

<!** reklama>- Tam się zbiera nowe młode złe pokolenie - kobieta zagadnięta na chodniku okazuje się być katechetką. Kiedyś uczyła Karola. Mówi, że był przeciętny, ale zaniedbany emocjonalnie. - Ale co się dziwić. Wychował się w fatalnym miejscu. Gdzie? No w tej kamienicy - nauczycielka wskazuje budynek.

17-letni Karol mieszkał z rodziną w kamienicy przy Ugory 18. Piętro wyżej - Ewa z Zenkiem.

<!** Image 3 align=left alt="Image 103548" sub="Półpiętro kamienicy „przyozdobili” młodzi bywalcy klatki schodowej / Fot. Dariusz Bloch">Wrota do tego budynku otwarte są dla wszystkich. Może wejść każdy, pod warunkiem, że się nie boi. To tu schodzą się młodzi. To znajomi Karola z dzielnicy. Bohomazy powypisywane na ścianach to ich robota. Podobnie jak nadpalone dzwonki do drzwi i spalone pomieszczenie po pralni w podwórku.

- Jakieś stare leżanki, fotele tam poznosili - pani Łucja pamięta, że gdy niedawno urządzali tę pralnię, Karol zapowiadał: „Już teraz nie będziemy przesiadywali pod drzwiami i podpalali gniazdek”. Uspokajał: „Nie będzie musiała pani dzwonić na policję”.

Pani Łucja opowiada, jak to Karol i jego goście po przeprowadzce z klatki do pralni obiecywali, że teraz będzie spokój w domu. Niby czuli do niej respekt. Ale nie dlatego, że najdłużej tu mieszka. I nie dlatego, że zwracała im uwagę i nie obawiała się powiedzieć otwarcie: „Co za ludzie z was wyrosną?”. - Oni po prostu nie chcieli, żebym wzywała policję - mówi pani Łucja. - Poza mną nikt inny tu nosa za próg nie wystawi, a co dopiero poskarży się policji. Jezu, ile oni pili. I tacy młodzi...

Gdy po kolejnej libacji spłonęła pralnia, młodzież znów wróciła na klatkę. Pili, nie dali spać po nocach.

- Mu tu musimy żyć, więc lepiej się nie odzywać - słyszymy od jednej z lokatorek tej kamienicy. Zapewnia, że tamtej tragicznej niedzieli nic nie słyszała. Jej dorosła córka, która nie tylko słyszała, ale i widziała, nie chce rozmawiać. Zamyka drzwi. Nie otwierają się też drzwi do mieszkania rodziny Karola.

Księża dobrze znają Karola, podobnie jak jego rodzinę - dom parafialny sąsiaduje z „osiemnastką”.

<!** Image 4 align=right alt="Image 103548" sub="Pani Ewa sądzi, że gdyby nie uciekła, zostałaby zabita przez młodego sąsiada. Ślady po tamtej niedzieli to siniak pod okiem pani Ewy i plama krwi na dywanie. / Fot. Dariusz Bloch">- Wiele razy musieliśmy wzywać policję - duchowny, z którym rozmawiamy, prosi, aby nie podawać jego nazwiska. - Problem w tym, że ci młodzi ludzie muszą chcieć się zmienić. Ale nie chcą. Pozostaje nam się modlić o nich.

Ksiądz często przeganiał wyrostków zza pomnika poległych, który znajduje się na pobliskim skwerze. Co tam robili? Pili.

- Ta młodzież nie ma żadnych zahamowań. Odbywające się śluby traktuje jak interes - robią nowożeńcom bramy i wymuszają butelki z alkoholem - mówią kobiety w biurze parafialnym. Przypominają, że w sierpniu księża wzywali policję, bo grupa handlowała narkotykami przed kościołem.

O tamtej niedzieli, kiedy to Karol zabił Zenka, oczywiście wszyscy na ulicy słyszeli. Mało kogo dziwi, że doszło tu do zabójstwa. - To najgorsza kamienica przy tej ulicy. Tam nic dobrego nie mogło się wydarzyć - mówią w sąsiednich domach.

W gimnazjum, którego Karol powinien być absolwentem, chcieliby wierzyć, że jeszcze kiedyś chłopak wyjdzie na prostą. - Już po tym zabójstwie dzieci opowiadały, że wobec dziewcząt bywał nawet szarmancki. Oczywiście tylko wtedy gdy był w szkole, a więcej go nie było niż był. Gdy go nie było, to pewnie pił - Danuta Frankowska, dyrektorka gimnazjum, uważa, że Karol nie skorzystał z szansy, jaką dawał mu hufiec pracy. Miał tam uczyć się i pracować. Wyrzucili go. Gdy ponownie pojawił się w gimnazjum, zapowiadał: „Zobaczycie i tak to gimnazjum skończę”.

Tamta niedziela

Pani Ewa poprawia siwą grzywkę spiętą wsuwką. Zaprasza do mieszkania. Na ścianach, meblach, wszędzie widać brunatne plamy krwi. Kobieta ma 61 lat, ale wygląda na więcej. Nie z powodu siniaka pod okiem - ślad po tamtej niedzieli. Tłumaczy, że nie jest tak, jak wszyscy mówią, że to Zenek ją uderzył. To od Karola dostała w „czółko” zaraz po tym, jak wpuściła go do mieszkania. Zapewnia, że nie była wtedy pijana, jak pisały gazety.

- Nie chciałam, żeby wchodził, bo był pijany, ale nalegał. Chciał pić z Zenkiem. Przyniósł butelkę - twierdzi pani Ewa. Uległa po prośbach Karola: „Ciocia, mnie nie wpuścisz?”. Karol zwracał się do niej „ciociu” od wielu lat. Pani Ewa czasami częstowała go obiadem, a on przynosił jej węgiel z piwnicy. Ostatnio gdy Zenek siedział za pobicie pani Ewy, Karol zapowiedział, że jeżeli Zenek jeszcze raz ją uderzy, to go zabije.

W tamtą niedzielę Zenek nie podniósł ręki na panią Ewę, przynajmniej ona tak twierdzi.

- Żeśmy kolację z Zenkiem już zjedli, gdy on przyszedł - relacjonuje to zdarzenie kobieta. Twierdzi, że ledwo Karol wszedł do jej mieszkania, wpadł w szał. Chwycił stojącą na ławie popielniczkę i zaczął nią ciskać po pokoju. Poleciały szyby w oknach, szklany stolik. „Co ty wyrabiasz?” - pytała pani Ewa. A on do niej: „A w czółko chcesz? No to masz”. No i walnął głową w jej twarz. Wtedy się przestraszyła.

- Uciekłam. Zamknęłam Zenka i Karola w mieszkaniu. Wzywałam pomocy, ale nikt nie chciał się wtrącać - kobieta mówi, że prosiła sąsiadów, aby wezwali policję. Zza drzwi do jej mieszkania dochodził łomot. Słychać było przewracające się meble i Zenka: „Co ty robisz, co ty robisz?!”. Kobieta uchyliła drzwi, żeby zobaczyć co się dzieje. - Ten gówniarz biegał z nożem! - opowiada. - Szybko je zamknęłam, bo pewnie i mnie by zabił!

Pierwsza do mieszkania weszła policja, za nią pani Ewa. Karol siedział skulony tuż przy wejściu. Zenek leżał na wznak na podłodze w pokoju z głową całą we krwi i roztrzaskaną czaszką. Nie żył.

Czyja to wina?

- Zaczepiają mnie koledzy Karola. Wyzywają od szmat i suk. Bo niby przeze mnie Karol siedzi. A co ja tu zawiniłam? Może tyle, że tu mieszkam. W tej najgorszej kamienicy - pani Ewa nie rozumie, dlaczego żałują chłopaka. Owszem, nie był zły tak jak Zenek, który czasem bił. Ale nie musiał od razu zabijać...

- Dlaczego mówią, że zmarnowała mu życie i że to przez nią teraz Karol siedzi? - dziwi się jedna z sąsiadek. - Przecież ten chłopak zabił człowieka!

17-letni Karol twierdzi, że nic nie pamięta z listopadowej niedzieli. Miał wtedy prawie 3 promile alkoholu we krwi. Aresztowano go na 3 miesiące. Usłyszał zarzut zabójstwa.

Na ugorach

Zabił sąsiada

O tej kamienicy mówi się, że jest siedliskiem wszystkiego co złe. W niedzielę, 23 listopada, 17-letni mieszkaniec tego domu zabił sąsiada. Zadał mu kilka ciosów nożem, wcześniej pobił jego konkubinę. Chłopak był pijany, twierdzi, że nic nie pamięta.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Ewa
2016-04-18T13:47:52 02:00, zanajomy:

sterta bzdor nie tak bylo ale kto pisze ta historje ludzie co nic nie wiedza,prawda z tego co wiem byla inna

To co tam sie dzieję można porównać z drugim Pekinem w Fordonie. Tam też doszło do morderstwa ale troszkę się uspokoiło.

A
Adam
A miasto dalej upycha tam rodziny z małymi nawet dziećmi, wiedząc że może spotkać ich podobna tragedia.
T
Taką jedna
Wstyd i jeszcze raz wstyd.... Tacy chuligani nie zasługują na bycie szwederowiakiem... Mieszkałam na Szwederowie od 1970 roku, i swój swojego nie ruszył. Pozdrawiam prawdziwych szwederowian
z
zanajomy
sterta bzdor nie tak bylo ale kto pisze ta historje ludzie co nic nie wiedza,prawda z tego co wiem byla inna
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski