https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowa twarz, nowe życie

Jarosław Jakubowski
Siedem lat temu jego świat w jednej chwili legł w gruzach. Marek Lubomski stracił nadzieję, że odzyska radość życia. Dzisiaj jest odrodzonym człowiekiem.

Siedem lat temu jego świat w jednej chwili legł w gruzach. Marek Lubomski stracił nadzieję, że odzyska radość życia. Dzisiaj jest odrodzonym człowiekiem.

<!** Image 2 align=right alt="Image 145397" sub="Marek Lubomski przy swoim stanowisku pracy w firmie Hobby. Jak podkreśla, panuje tu wyjątkowo przyjazna atmosfera dla osób niepełnosprawnych / Fot. Miłosz Sałaciński">To był wrzesień 2003 roku. Marek Lubomski, 33-letni strażnik miejski, wracał z kolegami ze służby, z popołudniowej zmiany. Było już grubo po godzinie 22. Kiedy znaleźli się na rondzie Berdnardyńskim, nagle jak spod ziemi wyrośli napastnicy. Było ich kilku. Nawet nie widział ich twarzy. Nagły cios siekierą zmienił w życiu Marka Lubomskiego wszystko. Ostrze trafiło w głowę. Stracił niemal połowę twarzy - część kości twarzoczaszki i oko, miał złamany nos i zmiażdżone podniebienie.

Pisaliśmy o dramacie mężczyzny, o pobytach w kolejnych szpitalach: w Bydgoszczy, Poznaniu, Polanicy-Zdroju. W gruzach legło nie tylko jego zdrowie, ale i kariera zawodowa. Pan Marek musiał odejść ze straży miejskiej, w której przepracował siedem lat. Dzisiaj nie chce mówić o postawie dawnego pracodawcy. Za cały komentarz niech wystarczy to, że częściej kontaktuje się z nim Straż Miejska w Warszawie niż ta bydgoska.

<!** reklama>Siedem lat po tragedii spotykamy się z Markiem Lubomskim w firmie Hobby w Kobylarni, gdzie pracuje od czterech lat przy produkcji karmy dla zwierząt.

- Kiedy do nas trafił, nie wyglądał dobrze. Nie miał podniebienia, nie rozmawiał, więc robiło to dość przykre wrażenie. Zaraz za bramą firmy zakładał ciemne okulary, opuszczał głowę i uciekał przed ludzkimi spojrzeniami. Po dwóch tygodniach przyszedł do mnie i mówi, że odchodzi. Tak było w jego poprzednich miejscach pracy. Zwołałam zebranie załogi i powiedziałam twardo, że Marek u nas zostanie - wspomina Hanna Rejniak, kierowniczka zakładu.

W Hobby, które jest zakładem pracy chronionej, pracuje 250 osób, w tym wiele o różnym stopniu niepełnosprawności.

- Początki nie były łatwe, ale tutaj wreszcie poczułem się akceptowany taki, jaki jestem - mówi Marek Lubomski.

Jego twarz wygląda dziś zupełnie inaczej niż jeszcze dwa lata temu. Bydgoszczanin ma za sobą trzy bardzo poważne zabiegi rekonstrukcji twarzoczaszki. Udało się je przeprowadzić dzięki pomocy Fundacji „Zdążyć z Pomocą” Małgorzaty Reszczyńskiej. Wykonania operacji - nieodpłatnie - podjął się profesor Hendrik Terheyden, chirurg i implantolog z kliniki w Kassel. Pacjenta skontaktował z nim dr Tomasz Szyczewski, opiekujący się nim specjalista z Poznania. Przejazdy do Kassel opłaca Urząd Miasta Bydgoszczy.

- Czekają mnie jeszcze dwa zabiegi - rekonstrukcji uzębienia i oczodołu. Chciałbym w tym roku mieć to już za sobą - mówi pan Marek.

Pomoc fundacji, życzliwość kolegów - to wszystko jest bardzo ważne, ale najważniejsza dla niego jest rodzina - żona i dwie córki. - Bez ich wsparcia nie poradziłbym sobie z tym wszystkim - zapewnia nasz rozmówca.

Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe 26 listopada 2003 roku umorzyła śledztwo w sprawie pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. - Nie ustaliliśmy sprawców, ale sprawa cały czas jest w kręgu naszego zainteresowania - zapewnia prokurator rejonowy, Leon Bojarski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski