Za kilka dni premierę będzie miała twoja kolejna książka. Tym razem pod lupę wziąłeś sowieckie tajemnice II wojny światowej. Czy rzeczywiście istnieją jeszcze jakieś tajemnice?
Tak, to będzie już moja 31 książka w karierze, a wkrótce kolejne. Ta książka można powiedzieć, jest drugim tomem po „ostatnich tajemnicach nazistów” z serii o sekretach i tajemnicach związanych z II wojną światową, którą tworzy Wydawnictwo Replika. I od razu powiem, że w przyszłym roku będzie kolejna część, tym razem dotycząca Polski. A co do samych tajemnic. To oczywiście w książce znajdziemy część historii, które są znane choć ja je przedstawiam po swojemu, w nowym świetle, dodaję szczegóły. Dużo jednak tych historii jest znanych jedynie pobieżnie, bo co my wiemy o bunkrze Stalina w Kujbyszewie czy projektach latających czołgów? Tych ciekawostek jest o wiele więcej.
Brzmi to ciekawie, a co jeszcze znajdziemy w książce?
Oj nie chciałbym wszystkiego zdradzać tak od razu. Ale powiem, ze książka składa się z 31 rozdziałów. W każdym z nich poruszam inny temat - inną tajemnicę. Opisuję jak wyglądała współpraca pomiędzy Armią Czerwoną i Reichswehrą, analizuję przyczyny rosyjskiej klęski w wojnie zimowej z Finlandią, pochylam się nad tajemnicą na temat tego, czy Stalin planował atak na III Rzeszą. Powszechnie mówi się o tym, że w oblężonym Leningradzie dopuszczano się aktów kanibalizmu, ale czy to prawda? Przedstawiam postać osoby, która była sobowtórem Józefa Stalina. Opisuję też kulisy bitwy na łuku Kurskim i w związku z tym plotki na temat Martina Bormanna, którego niektórzy uznają za najtajniejszego szpiega Stalina.
Tematów jak widać jest dużo, a w książce jeszcze więcej.
Czy dzięki tej książce poznamy już wszystkie tajemnice związane z działaniami ZSRR w II wojnie światowej?
Wspólnie z redaktorem, który jest moim opiekunem w wydawnictwie, staraliśmy się, by czytelnik dostał wyczerpujące źródło informacji na różne tematy. I to wydaje mi się, że się udało. Choć oczywiście ostateczna ocena należy zawsze od czytelnika. Wiem, że wykonałem dużo pracy w poszukiwaniu informacji do każdego z rozdziałów. Niektóre informacje mnie zaskoczyły, udało się obalić niektóre twierdzenia, a inne poprzeć solidnymi dowodami. Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego efektu.
Mówisz, że niektóre informacje cię zaskoczyły. Co takiego na przykład?
Choćby historia Aleksandra Marinesko – do dziś jest czczony w Rosji jako wielki bohater, z racji tego, ze dowodząc okrętem podwodnym storpedował transportowiec Kriegsmarine MS Wilhelm Gustloff oraz transportowiec MS Steuben. Wydawać by się mogło, że to świetny oficer, patriota itd. A okazuje się, że to pijak, erotoman i dezerter. Faktycznie nie brakowało mu fantazji i pomysłów na urozmaicenie życia wilka morskiego. Ostatecznie jednak jego kariera została po wojnie szybko zakończona, próbował jeszcze z marnym skutkiem swoich sił w marynarce handlowej, ale tak naprawdę zmarł w niesławie. Dopiero od kilkunastu lat ponownie w Rosji jest wznoszony na piedestał.
W jednym z rozdziałów piszesz o rosyjskim państwie nazistowskim. Brzmi to dość kontrowersyjnie...
Chodzi tu o tzw. Republikę Łokocką, która powstała na terenach ZSRR podbitych przez Niemców. Ci Rosjanie myśleli, ze będzie możliwa współpraca z Niemcami, pomagali w akcjach przeciw partyzantom, ale nader wszystko nienawidzili Stalina i komunizmu. Ich celem było obalenie ustroju, stąd współpraca z Hitlerem. To właśnie tu swoją zbrodniczą karierę rozpoczął Bronisław Kamiński i tworzone przez niego oddziały „RONA” stworzone z żołnierzy Armii Czerwonej wziętych do niemieckiej niewoli. Po wybuchu powstania warszawskiego jeden z oddziałów szturmowych „RONA” został skierowany do polskiej stolicy. Tu wykazał się wyjątkową brutalnością, dokonując licznych zbrodni na ludności cywilnej. Historia ta łączy się również z innymi rozdziałami. Mianowicie opisuję losy sowieckich żołnierzy, którzy dostali się do alianckiej niewoli i następnie byli przekazywani do ZSRR. A ze Stalin uważał ich za zdrajców to ich los był przesądzony i zazwyczaj kończył się śmiercią.
Wiadomo, ze pod koniec wojny Alianci, ale zwłaszcza Amerykanie rozpoczęli operację „Spinacz’, która polegała na pozyskiwaniu do pracy niemieckich naukowców. Stąd choćby wielka kariera Wernera von Brauna w NASA. Czy Sowieci również uruchomili taki projekt?
Oczywiście. Znamy go pod kryptonimem Operacja „Osoawiachim”. Czasami możemy znaleźć nieco inną nazwę tej operacji, ale jest to błąd wynikający ze zwykłej ludzkiej pomyłki. Sowieci pozyskali do współpracy wielu niemieckich techników i naukowców oraz dużą ilość dokumentacji. Poczałkowo Niemcy pracowali w okupowanej ojczyźnie, ale po pewnym czasie przyszedł rozkaz z Moskwy by wszystkich potrzebnych wraz z rodzinami przetransportować do Rosji. Tak też się stało, specjalne oddziały NKWD mające doświadczenie w organizacji takich wywózek, co przetestowano na Polakach nie dawali wiele czasu na spakowanie dobytku. Jednak to co trzeba przyznać niemieccy naukowcy mieli jako główne zadanie nauczyć sowieckich naukowców i techników. Po 1955 roku większość z nich została odesłana do Niemiec. To całkowicie inaczej niż na zachodzie, gdzie Niemcy byli cały czas potrzebni i otrzymywali nawet amerykańskie obywatelstwo.
Premiera książki pt. Sowieckie tajemnice II wojny światowej nastąpi 10 września.
