Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa książka Krzysztofa Drozdowskiego - także o wydarzeniach z września 1939 roku w Bydgoszczy. Są kontrowersje

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Krzysztof Drozdowski, bydgoski regionalista, jest autorem nowej książki o wydarzeniach z września 1939 roku. Nie braknie w niej kontrowersyjnych stwierdzeń.
Krzysztof Drozdowski, bydgoski regionalista, jest autorem nowej książki o wydarzeniach z września 1939 roku. Nie braknie w niej kontrowersyjnych stwierdzeń. Krzysztof Drozdowski
Krzysztof Drozdowski, bydgoski regionalista, jest autorem nowej książki o wydarzeniach z września 1939 roku. Nie braknie w niej kontrowersyjnych stwierdzeń i o tym rozmawiamy z autorem.

Zobacz wideo: Rybi Rynek w Bydgoszczy - jakie zmiany nas czekają?

od 16 lat

Wydaje się, że o wydarzeniach z września 1939 roku wiemy już wszystko. A Ty już we wstępie do swojej nowej książki przekonujesz, że jest zupełnie odwrotnie. Skąd takie przekonanie?

Krzysztof Drozdowski: Od 10 lat badam naszą lokalną historię i publikuję wyniki tych badań. Organizuję też regularnie spotkania autorskie. Praktycznie na każdym z nich padał temat wydarzeń wrześniowych. Widać było, że w mieście ten temat nadal wywołuje dużą ciekawość. W trakcie tych spotkań też zadawałem pytania, o ilu wydarzeniach wiemy? I jaką odpowiedź dostawałem? Problemem nie było opisanie wydarzeń z pierwszych 5 dni. Potem każdy wspominałem o tragicznych wydarzeniach 9 i 10 września, gdzie Niemcy rozstrzeliwali Polaków na Starym Rynku. I to tyle! Dlatego też, ze sam nie wiedziałem co działo się w inne dni postanowiłem zgłębić ten temat. Wyniki moich poszukiwań opublikowałem właśnie w tej nowej książce.

Poruszasz też wątek wydarzeń bydgoskich z 3 i 4 września. Tu chyba wiemy już wszystko?

Wiemy co i gdzie się działo. Mało wiemy o personaliach Polaków i Niemców, którzy zginęli w tych dniach. Są badania dr. Pawła Kosińskiego, ale jak sam przyznaje, chyba już nigdy nie dowiemy się wszystkiego. W dociekaniu do prawdy pomagają wynurzenia prof. Włodzimierza Jastrzębskiego, który dokonał swego czasu rewolty i teraz ulegając niemieckiej propagandzie usilnie próbuje nam wmówić, że Polacy w zaplanowany i bestialski sposób mordowali niczego niewinnych Niemców. Taki pogląd w świetle polskich relacji to totalny absurd. Oczywiście, że zwłaszcza 4 września doszło w mieście również do samosądów na niemieckich mieszkańcach miasta, jednakże stawianie w taki sposób sprawy jest absurdalne. W trakcie spotkań, które organizuję gdy poruszany jest ten temat padają brutalne pytania na temat tego, na czyje zlecenie pisze wszakże przecież zasłużony dla bydgoskiej historii naukowiec. Pan profesor chyba zapomniał, kto kogo napadł 1 września i że to Polacy byli tu ofiarą. Zresztą recenzowałem jego ostatnią książkę, która jeszcze bardziej pogłębia te absurdy.

Masz swoją teorię na temat tych wydarzeń?

Tu nie trzeba mieć różnych teorii. Generalnie wiemy, ze ok. godz. 10:00 rozpoczęła się w Bydgoszczy niemiecka akcja dywersyjna, którą prowadził specjalny oddział przysłany do Bydgoszczy z Rzeszy. Przygotowane były akcje dywersyjne, w których podpaleniu miały ulec niemieckie obiekty, tak by wina spadła na Polaków. Ostatecznie do tych podpaleń nie doszło, nie wiemy z jakiego powodu. I to są właśnie takie szczegóły, które należy badać by pogłębić naszą wiedzę, a nie pisać że nie ma rozkazu to nie było dywersji. Rozkazu Hitlera o wymordowaniu milionów Żydów też nie znaleziono, a nikt o zdrowych zmysłach tego nie podważa.

Co więc takiego ważnego działo się w mieście w pozostałe dni, że postanowiłeś to opisać?

To był pierwszy miesiąc brutalnej okupacji. Z takim traktowaniem bydgoszczanie nie mieli do czynienia, nawet za czasów Bismarcka. Tu była planowana, sterowana z góry akcja eksterminacyjna narodu polskiego. Pomijając już te wydarzenia, które są dość dobrze znane to w książce opisuję choćby wizyty niemieckich notabli, którzy chętnie do niemieckiego Brombergu przyjeżdżali by zobaczyć tych „brutalnych” Polaków i obiecać Niemcom, że wszyscy zostaną pomszczeni. Był tu choćby dr Robert Ley, który miał duże przemówienie na Starym Rynku, był w mieście Arthur Greiser, który był zaciekłym wrogiem Alberta Forstera, którzy zarządzał okręgiem Gdańsk-Prusy Zachodnie, pod który podlegała Bydgoszcz. Nie wiemy dokładnie, co tu robił. Istnieje tylko jedno zdjęcie z tej wizyty. Jedyna niemiecka gazeta milczała na temat jej przebiegu. W kolejnym miesiącu w mieście byli także i Goebbels i Himmler. Ale o tym tylko wspominam, jako że to już było w październiku. Wszyscy chętnie w ramach programu swojej wizyty odwiedzali obóz dla Polaków i Żydów utworzony w koszarach artyleryjskich przy ul. Gdańskiej.

Opisujesz też walkę o władzę prowadzoną przez Niemców w swoim gronie. Dość intrygujące...

Tak to bardzo ciekawy wątek. Mieliśmy w mieście dwie grupy: Niemców przysłanych tu oficjalnie przez ministerstwo spraw wewnętrznych oraz grupę Niemców wysłanych do miasta Gdańska przez Alberta Forstera, który był jednym z pupilków Hitlera. Przedstawiciele każdej z grup chcieli uzyskać władzę dla siebie. Zwyciężyły osobiste kontakty z Hitlerem które miał gdański namiestnik. Dlatego nadburmistrzem Bydgoszczy został Werner Kampe, człowiek na tyle zachłanny że dokonywane przez niego kradzieże doprowadziły go do pozbawienia stanowiska i wysłania na front wschodni. Wojnę przeżył, a po niej żył sobie dostatnio w Niemczech. Nie odpowiedział za dokonane zbrodnie na bydgoszczanach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo