Nie po to inwestowano w rozwój linii tramwajowych, by tworząc je, utrzymywać połączenie autobusowe na podobnych trasach.
Rozumiem racje miasta. Poza ekologią liczy się też bezpieczeństwo. „79” krążyły po ciasnych i krętych uliczkach starego Szwederowa, stwarzając zagrożenie dla pieszych i kierowców. Szwederowiacy raczej więc za tą linią nie płaczą.
Dobrze by jednak było, gdyby drogowcy wsłuchali się w powód westchnień za linią 79 na Wyżynach. Jest nim nie sama przyjemność jazdy autobusem na dworzec. Chodzi przede wszystkim o konieczność przechodzenia kładką nad ulicą Wojska Polskiego, kładką od lat dającą się we znaki starszym ludziom. O kładce pisaliśmy w „Expressie” kilka miesięcy temu. Miasto chwaliło się wtedy, że na horyzoncie widać rozwiązanie problemu. Koncepcję przebudowy kładki mieli przygotować projektanci. Teraz, przy okazji dyskusji nad powrotem linii 79, słyszę od rzecznika drogowców tę samą śpiewkę. Rozumiem, że prace nie posunęły się. Czyżbyśmy na nową kładkę mieli czekać do św. Tygdy... co go nie ma nigdy?
