Policja jest bezsilna, a miejscowi przedsiębiorcy zastraszeni. Nigdy nie wiadomo, na kogo padnie, czy z dymem pójdzie dyskoteka, bar, czy sklep. Podpalacz chce skutecznie zniechęcić biznesowych konkurentów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 28410" >Ogień pojawia się nocą. Tam, gdzie turyści i wczasowicze zostawiają pieniądze. Płonęły już dyskoteki, teraz przyszła pora na sklep, który na terenie Ośrodka Wypoczynkowego w Przydworzu nad jeziorem Wieczno działa od szesnastu lat. Jego właściciele nie mają wątpliwości - zimą, gdy ośrodek opustoszeje, sklep spłonie doszczętnie.
Wybite szyby, głuche telefony
Telefon zadzwonił około czwartej nad ranem. Barbara Rumińska usłyszała w słuchawce: „Pali się pani sklep”. Nogi pod nią się ugięły. Sądziła, że to koniec. Że nie będzie już prowadzić niewielkiego biznesu nad malowniczym jeziorem. Ale miała szczęście. Kilku młodych wędkarzy spędzało noc z 18 na 19 czerwca nad jeziorem. To oni zauważyli dym wydobywający się ze sklepu i podnieśli alarm. Natychmiast zbiegli się pracownicy ośrodka, którzy rozpoczęli akcję gaśniczą.
- Kiedy przyjechałam i zobaczyłam co się stało, byłam bliska załamania - wspomina Barbara Rumińska. - Cały towar był do wyrzucenia. Puszki opalone, butelki powykręcane, wszystko okopcone i nieświeże. Na szczęście ogień został szybko opanowany i spaliła się tylko część sklepu.
Kilka dni wcześniej Barbara Rumińska skończyła remont swojego sklepu. Odnowione zostały ściany, wyremontowana podłoga. Po pożarze wszystkie roboty trzeba było przeprowadzić raz jeszcze.
- Nie mam wątpliwości, że to było podpalenie - twierdzi Barbara Rumińska. - Ktoś wrzucił przez otwór wentylacyjny butelkę z podpałką do grilla. Zresztą wcześniej kilkakrotnie wybito nam szyby. Do tego odbierałam głuche telefony. To nie był przypadek. Ktoś chce nas stąd wyrzucić.
Ze wstępnych ustaleń policji i straży pożarnej wynika, że przyczyną pożaru miało być zwarcie instalacji elektrycznej. Świadczyć ma o tym charakterystyczne spalenie przełącznika prądu w pomieszczeniu, w którym wybuchł pożar.
- Wiemy, że urządzenia elektryczne w tym budynku nie były wówczas podłączone do prądu - przyznaje Witold Miklikowski, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Wąbrzeźnie. - Ale być może jakiś przewód był wadliwie podłączony i spowodowało to zwarcie. Ustalenia te oczywiście nie są ostateczne. Policja ma prawo powołać biegłego.
<!** reklama left>Tegoroczny pożar to, niestety, nie pierwszy tajemniczy przypadek. W 1998 roku w płomieniach stanęła dyskoteka „Niebieska” - wówczas najpopularniejszy lokal nad jeziorem. W zgliszczach lokalu, po którym dziś pozostała tylko betonowa płyta, znaleziono bańkę z substancją łatwo palną. Trzy lata później podpalenie było przyczyną kolejnego pożaru. Tym razem spłonęła dyskoteka „Pod Brzozami”. Biegli orzekli, że przyczyną nieszczęścia były szmaty nasączone substancją łatwo palną, które znaleziono w miejscu powstania ognia.
- Wszyscy wiedzieli, kto stoi za tymi podpaleniami, ale brakowało dowodów - mówi jeden z przedsiębiorców prowadzących w przeszłości działalność nad jeziorem w Przydworzu. W obawie o swoje bezpieczeństwo prosi o zachowanie anonimowości. - Wiedziała też o tym policja, bo ludzie mówili o tym głośno. Ale policjanci nie potrafili złapać nikogo na gorącym uczynku. Gdybyśmy sami przydybali podpalacza i doprowadzili go na komisariat, to może wtedy by go zamknęli.
Kolejne lata przynosiły następne podpalenia. W ogniu stanęła dyskoteka „Oktagon”,potem lokal gastronomiczny, należący do tego samego przedsiębiorcy, który prowadził dyskotekę „Pod Brzozami”. W obu przypadkach ani policji, ani straży pożarnej nie udało się znaleźć substancji łatwo palnych, które mogły wywołać pożar.
Tu nie chodzi o turystów
- To co się tu dzieje, w żaden sposób nie dotyczy turystów i wczasowiczów - przekonuje Zbigniew Lubowicz, gospodarz Ośrodka Wczasowego w Przydworzu. - Martwić mogą się tylko przedsiębiorcy. Szkoda, że policja nie potrafi złapać podpalaczy. Gdyby ich zamknęli, to ośrodek na pewno lepiej by się rozwijał. Można przecież zrobić z niego prawdziwą perełkę. Miłośnicy windsurfingu wychwalają nasze jezioro pod niebiosa. Nie mam wątpliwości, że gdyby udało się rozbudować tu infrastrukturę, nad Wieczno przyjeżdżałoby o wiele więcej osób.
Od 1 lipca w ośrodku służbę pełni dwóch policjantów. Mają czuwać nad bezpieczeństwem turystów i mieniem przedsiębiorców. Ale ten letni posterunek w Przydworzu zostanie zamknięty wraz z końcem wakacji. Co będzie później?
- W sprawach pożarów w Przydworzu prowadzono postępowania i użyto wszelkich dostępnych środków, by wykryć sprawców podpaleń - tłumaczy sierżant Monika Zielińska, rzeczniczka prasowa policji w Wąbrzeźnie. - Przygotowywane były specjalistyczne ekspertyzy, z pomocą przyszli nam biegli. Postępowania zostały jednak umorzone z powodu niewykrycia sprawców.
Bezradność policji nie dziwi wójta gminy Wąbrzeźno, który jest formalnym gospodarzem ośrodka w Przydworzu. Mówiąc o podpaleniach używa sformułowań „poważna sprawa”, „trudna sytuacja”.
- Nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć o tym problemie - stwierdza Władysław Łukasik, wójt gminy Wąbrzeźno. - Owszem, słyszałem to i owo o niektórych osobach, ale dopóki nie zostaną schwytani sprawcy tych pożarów, nie możemy nikogo obwiniać. Mam nadzieję, że podpalenia nie przestraszą innych przedsiębiorców, którzy zechcą inwestować swoje pieniądze nad tym pięknym jeziorem. Przecież 80 procent nieruchomości i działek nad jeziorem należy do osób prywatnych. Oznacza to, że jezioro cieszy się sporym powodzeniem w naszym rejonie.
Podpala ta sama osoba?
<!** Image 3 align=right alt="Image 28411" >Zastraszeni przedsiębiorcy z Przydworza twierdzą, że za podpaleniami stać musi ta sama osoba. Ich zdaniem najprawdopodobniej jest to jeden z nich, który w ten sposób chce pozbyć się konkurencji. Sęk w tym, że ofiarami podpalaczy byli już wszyscy właściciele dyskotek i znaczna część drobnych handlowców.
- Nikomu nie wchodzimy w drogę, chcemy tylko uczciwie tu pracować - dodaje Barbara Rumińska. - Prosiliśmy o pomoc już wszystkich. Policję, władze gminy... Nikt jednak nie przejmuje się naszym losem. Nazywają to walką między konkurencją. I tego nie mogę zrozumieć. Konkurencja nie może przecież polegać na podpalaniu sąsiadów.