https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Staruszka złowiona na wędkę

Gdyby nie łowiecki instynkt pasjonata i jego metalowa przynęta na drapieżniki, ponadosiemdziesięcioletnia pani Władysława dawno by już nie żyła. Jest tylko jedno pytanie: dlaczego w ogóle znalazła się w jeziorze? Senna popegeerowska wieś odcięta od świata. Autobusy tu nie dojeżdżają. Zabytki? Zrujnowany pożarem pałac, kiedyś na pewno wspaniały. Ponad trzystu mieszkańców, jeden sklep, do kościoła daleko.

Gdyby nie łowiecki instynkt pasjonata i jego metalowa przynęta na drapieżniki, ponadosiemdziesięcioletnia pani Władysława dawno by już nie żyła. Jest tylko jedno pytanie: dlaczego w ogóle znalazła się w jeziorze?

 

<!** Image 3 align=none alt="Image 181250" sub="Pan Ryszard czaił się na wielką rybę, a uratował człowieka. Nie obchodzą go wiejskie konflikty. Cieszy się, że starsza pani żyje... Fot.: Tadeusz Pawłowski">Senna popegeerowska wieś odcięta od świata. Autobusy tu nie dojeżdżają. Zabytki? Zrujnowany pożarem pałac, kiedyś na pewno wspaniały. Ponad trzystu mieszkańców, jeden sklep, do kościoła daleko. Psy, kury i wszechobecny zapach cebuli, bo tutejsi dorabiają sobie obierając cebulę z łupin. Leżą jej tam całe kopce. Dla relaksu można iść na ryby. No, ale od poniedziałku łowienie w Jeziorze Radzimskim nie kojarzy się nikomu najlepiej...

Tamtego popołudnia (po godz. 15) ryby i tak nie brały, więc pan Ryszard (członek rady miejscowego sołectwa) po dwóch godzinach czekania wyszedł z krzaków i chciał iść do domu. Woda była spokojna. Mężczyzna kątem oka dostrzegł w niej jakiś osobliwy kształt. - Słabo widzę, więc zacząłem nerwowo szukać okularów - relacjonuje wędkarz, ubrany w specjalistyczne moro i wysokie gumowce. - Co to takiego? Brązowe wybrzuszenie, coś jak balon. Pomyślałem, że zarzucę w to miejsce z ciekawości - mówił wędkarz. - Ten brązowy kolor nie dawał mi jednak spokoju. Nad ranem słyszałem strzały, więc pierwsza moja myśl była taka, że tam pływa zabity na polowaniu dzik, że ryby już go obrabiają, bo wokół tego obiektu pływało już sporo ryb.

<!** reklama>

Błystka poleciała do celu i zahaczyła, jak się później okazało, o ludzką nogę... Wreszcie, ku swojemu zdziwieniu, radzimianin ujrzał twarz pani, mieszkającej w sąsiednim bloku. Zamarł. Kolana miał jak z waty. Komórka, szybko. - Żonę mam wbitą pod numerem 6, a z nerwów wybiłem 66. Wezwałem kolegów. Wyciągnęliśmy tę panią na brzeg.Jest tętno! Reanimacja! Przewracaliśmy staruszkę na bok, bo wypluwała mnóstwo wody. Odzyskiwała oddech i go traciła, o mały włos nie udusiła się językiem. To było straszne. Pogotowie przyjechało jak błyskawica. Dziękuje im za to. Uratowana jest pod opieką lekarzy. Najważniejsze, że żyje. To cud...

We wsi zawrzało. Podobno tego dnia starsza pani dopiero co zjadła obiad i zniknęła. Nad jeziorem zostały jej buty, kurtka. Pan Ryszard podejrzewa, że kobieta tyłem wpadła do wody. A lokalna plotka głosi, że seniorka nie lubiła swego życia...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski