Pracownicy Miejskich Zakładów Komunikacyjnych mają stracić część swojego wynagrodzenia, czyli darmowe przejazdy środkami komunikacji miejskiej.
<!** reklama>
Miejskie Zakłady Komunikacyjne w Bydgoszczy kilka lat temu znajdowały się w bardzo złej sytuacji finansowej.
- Zgodziliśmy się wówczas na to, by darmowe przejazdy zostały wliczone do naszych pensji - przypomina Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej, działającego w MZK. - Tak też się stało, płacimy za to podatki. To nie jest żaden branżowy przywilej! Dziś prezydent zamierza nam zabrać prawo do korzystania z darmowych przejazdów. To tak, jakby zmniejszył płace pracowników.
<!** Image 3 align=none alt="Image 221718" sub="Dodatek „biletowy” mają stracić pracownicy, natomiast kierowcy i motorniczowie mają zachować prawo do jazdy za darmo w godzinach od 22 do 6 rano. Na zdjęciu kierowca autobusu 73, Sebastian Mchoń.(Fot.: Dariusz Bloch)">
Andrzej Arndt tłumaczy, że dodatek „biletowy” mają stracić pracownicy, natomiast kierowcy i motorniczowie mają zachować prawo do jazdy za darmo w godzinach od 22 do 6 rano.
- Ktoś, kto to wymyślił, nie zna specyfiki pracy w naszym zakładzie - uważa Andrzej Arndt. - Kierowcy oraz motorniczowie kończą pracę w różnych punktach miasta i w różnych godzinach. Co im da to, że w nocy nie będą musieli kasować biletów? Nic!
Przewodniczący związku zdradza, że projekt wprowadzenia takich zmian jest już przygotowywany. Udało się nam częściowo potwierdzić tę informację.
Stosowne propozycje zostaną w pierwszej kolejności przedstawione radnym Rady Miasta - oświadcza Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.
Zapytaliśmy więc związkowców o to, czy projekt uchwały powinien być konsultowany z partnerami społecznymi.
- Oczywiście, że tak - mówi Andrzej Arndt. - Dziwię się, że prezydent Rafał Bruski chce złożyć projekt, który nie był opiniowany przez wszystkie organizacje społeczne. Jeśli to zrobi, to przyjdziemy na sesję rady. Wszyscy, którzy nie będą w tym czasie pracować.
Podobnie jak pracownicy MZK, bydgoscy kolejarze również mogą korzystać z tańszych biletów - wysokość ulgi, teoretycznie, wynosi 99 proc. ich ceny.
- To fikcja - twierdzi przedstawiciel Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP. - Po pierwsze, dopłata do biletów wliczana jest do naszych dochodów i płacimy za to podatki. Po drugie, darmowe przejazdy obowiązują tylko w grupie PKP. Za przejazdy pociągami innych przewoźników musimy zapłacić 100 procent wartości biletu.
Nasz rozmówca za bilet na trasie Bydgoszcz-Toruń płaci 6,5 zł, za przejazd z Bydgoszczy do Zakopanego także 6,5 zł. - Im krótszy odcinek, tym niższa ulga - podsumowuje reprezentant kolejarzy.
Należy przypomnieć, że kolejarze toczyli spór zbiorowy, broniąc m.in. prawa do ulgowych biletów. W sierpniu br. podpisano porozumienie, które tylko częściowo zakończyło spór.
W Miejskich Wodociągach i Kanalizacji, spółce, która tak jak MZK w 100 procentach podlega miastu, bonusów dla pracowników nie ma od dawna.
- Kilka lat temu otrzymywaliśmy różne dodatki - przypomina Jacek Majewski, przewodniczący Zawiązku Zawodowego Pracowników Komunalnych Regionu Kujawsko-Pomorskiego. - Postanowiliśmy jednak zrezygnować z nich na korzyść podniesienia pensji. Dlatego nie mamy żadnych dodatków, nawet „jubileuszówek”.
Jedynym gwarantowanym przez państwo i dość powszechnym dodatkiem jest... trzynasta pensja wypłacana pracownikom jednostek sfery budżetowej, czyli m.in. urzędów oraz szkół. Pracownik nabywa prawo do „trzynastki” w pełnym wymiarze po przepracowaniu u danego pracodawcy 12 miesięcy. Natomiast osoba, która przepracowała tylko 6 miesięcy, nabywa prawo do połowy trzynastej pensji.
Przywilej ten można stracić. Dodatkowej wypłaty nie otrzyma np. pracownik, który ma więcej niż 2 dni nieusprawiedliwionej nieobecności.