Sąd wydając niski wyrok w sprawie naszego syna pokazał, że można lekceważyć prawo - uważa Elżbieta Dyks, matka skatowanego chłopaka.<!** Image 2 align=none alt="Image 152344" sub="Rodzice pobitego rok temu Pawła Waska wyszli wczoraj z sądu zdenerwowani i rozczarowani. Fot. Tymon Markowski">
Rodzice pobitego 4 lata temu na Wyżynach Jarka Dyksa czekają na rozprawę, która ma się odbyć w sierpniu. - Czas pokazał, że nasza sprawa nie jest jedyną. Bójki młodych, które tragicznie się kończą, są już problemem społecznym - mówi Elżbieta Dyks.
Przypomnijmy, Jarek Dyks został pobity przez dziewęciosobową grupę z sąsiedniego osiedla. Teraz chłopak jest sparaliżowany i przykuty do łóżka. Głośna w Bydgoszczy sprawa pobicia Jarka Dyksa jest podobna do wydarzeń, które rozegrały się na Wzgórzu Wolności. Wciąż jeszcze trwa szukanie dwóch napastników.
- Znamy ich nazwiska. To kwestia czasu, kiedy zostaną złapani - uważa Leon Bojarski, szef Prokuratury Bydgoszcz-Południe. Jak ustalili wstępnie śledczy, siedemnastoletni Marcin W. został zwabiony do parku przez dziewczyny. Na chłopaka z Błonia czekała kilkuosobowa grupa z Kapuścisk. Poszło o zatarg na dyskotece.
- To było błahe zdarzenie. Jeden na drugiego źle spojrzał - dodaje Leon Bojarski.<!** reklama>
Ta błahostka miała fatalne konsekwencje. Marcin. W. ugodził nożem szesnastoletniego Jakuba O., a dwóch kolejnych młodych mężczyzn ranił. - Zastanowimy się, czy nie wydać za pozostałymi listu gończego i już wystąpić do sądu o tymczasowe aresztowanie - dodaje prokurator.
Wczoraj z kolei w bydgoskim sądzie rozpoczął się proces kolejnego oprawcy Pawła Waska z Miedzynia. 21-letni chłopak rok temu został skatowany, gdy wysiadł z nocnego autobusu. Rozprawa jednak się nie odbyła, gdyż sąd przydzielił rodzicom ofiary napaści prawnika, który reprezentował napastników we wcześniejszych sprawach.