Wyłączony dźwięk w autobusach, przystanki trudne do zlokalizowania, brak krawężników i sygnały na pasach wysyłane w... powietrze. Jak niewidomi odczytują bydgoskie ulice?
<!** Image 2 align=none alt="Image 179582" sub="Paweł Wasilewski w centrum miasta. Kiedy trwa remont, jak na ul. Dworcowej, musi nauczyć się jak pokonać przeszkody. Fot. Tymon Markowski">- Wiecznie wyłączone udźwiękowienie w autobusach to duże utrudnienie. Nie wiem, z czego to wynika, skoro wydano pieniądze na zainstalowanie systemu, a nie możemy z niego korzystać - zauważa Paweł Wasilewski, który kilka lat temu całkowicie stracił wzrok - Trzeba cały czas jeździć, jak to mówię, na „oriencie”. Mam w telefonie rozkład jazdy i nawigację, liczę przystanki, wychwytuję charakterystyczne punkty trasy, kiedy na przykład autobus przejeżdża przez tory albo skręca w lewo. Ale po kilku takich przejazdach jestem zmęczony i trudno się już skupić.
Paweł jest masażystą. Prowadzi własną firmę i często jeździ do klientów. Zdarza się, że kilka razy w ciągu dnia przemierza miasto.
- Raz w autobusie linii nr 79 pogubiłem się i pojechałem za daleko, do pętli w okolicy Zachemu. Na nieznanym terenie, zły, że znowu nie było dźwięku, przewróciłem się i rozbiłem głowę - mówi.
Innym razem podróż Pawła prawie zakończyła się interwencją policji. - Wiem, że na ul. Dworcowej trwa remont i w związku z tym autobusy wyjeżdżają z innych niż zwykle miejsc. Padał deszcz. Chciałem uniknąć błądzenia, więc zamiast szukać postoju na pętli przy PKP, wybrałem opcję, aby wsiąść na ostatnim przystanku i przejechać pętlę. Kierowcy to się nie spodobało. Krzyknął do mnie „wysiadać” i zagroził, że wezwie policję. Siedziałem zbyt daleko, aby mu cokolwiek wyjaśnić. Nie było czasu na dialog - wspomina Paweł. - Kiedy zauważył, że jestem niewidomy, było mu pewnie głupio. Ale nawet wtedy usłyszałem, że mam takie same prawa i obowiązki. Zero wyrozumiałości.
Mając sprawny wzrok nie zwracamy uwagi na pewne szczegóły. - Sygnały dźwiękowe na przejściach dla pieszych to paranoja. Głośniki są ustawione gdzieś w powietrze, a na skrzyżowaniach dźwięki się mieszają. Do tej pory w Bydgoszczy spotkałem tylko dwa miejsca, gdzie sygnał jest wyraźny - na pasach w okolicach ul. Dworcowej i Królowej Jadwigi oraz na jednym z przejść na Powstańców Wielkopolskich. Ale nie na tym przy siedzibie związku niewidomych. Choć wydano na tamtejszy system grube pieniądze, komunikaty o zielonym i czerwonym świetle rozmywają się.
<!** reklama>Kolejna uliczna przeszkoda to obniżone krawężniki. To, co dla rowerzystów i osób poruszających się na wózkach, jest wygodą, dla niewidomych stanowi niebezpieczeństwo. - Nie wyczuwamy granicy między chodnikiem a ulicą. Wiele razy słyszałem „Uwaga! idzie pan po ulicy” - wspomina Paweł Wasilewski i rzuca pomysł, że obniżone krawężniki można przecież wstawiać tylko na szerokość wózka.
Nasz rozmówca powtarza jednak, że zawsze można osiągnąć kompromis. - Pójdę inną drogą i nie wymagam, aby ktoś mi wszystko przystosowywał. Ale jak już wydajemy pieniądze na ułatwienia dla niepełnosprawnych, to niech to będzie skonsultowane z nami i wykorzystane - kwituje.
Bydgoski zarząd dróg realizuje jednak własne pomysły.
- Sygnały dźwiękowe na skrzyżowaniach odpowiadają przepisom dotyczącym tego typu instalacjom. Aktualnie ZDMiKP testuje nowe rozwiązanie dla osób niewidomych, wyposażone w urządzenie wibracyjne na skrzyżowaniu Wyszyńskiego - Powstańców Wielkopolskich. Poza tym we wszystkim nowych inwestycjach stosowane są m. in. na przejściach dla pieszych specjalne płytki ryflowane, umożliwiające odnalezienie krawędzi chodnika. Ten pomysł wynika właśnie z postulatów środowiska niewidomych - wylicza Daniel Sarul, wicedyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Co ciekawe, w odpowiedzi dyrektora czytamy też, że stosuje się obniżanie krawężników w celu ułatwienia poruszania się osobom niepełnosprawnym - w tym niewidomym. Nie otrzymaliśmy wyjaśnienia, czy kierowcy są zobowiązani do włączania w autobusach systemów głośnomówiących, ale dyrektor obiecał, że zwróci uwagę na ten problem.