Od połowy maja w alei Ossolińskich rosną dwa nowe dęby. Pierwszy posadzono dla Ukrainy, co uroczyście zrobił ukraiński pisarz Jurij Andruchowicz. Drugi posadzono dla przypomnienia zbrodni wojennych popełnionych przez UPA.
Rozkaz: przesadzić!
W piśmie skierowanym do radnego Bogdana Dzakanowskiego, który z własnej inicjatywy posadził ten ostatni, czytamy:
- Nasadzenia pamiątkowych dębów odbywają się ściśle według ustalonych procedur. Uroczystości odbywają się każdorazowo za zgodą prezydenta Bydgoszczy, a lokalizację wskazuje ogrodnik miejski. Samowolne sadzenie nowych drzew jest niedopuszczalne.
Wiesław Zawistowski, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, nakazuje radnemu przesadzenie drzewa na Cmentarz Bohaterów, w Dolinę Śmierci lub teren przy ul. Ludwikowo, w sąsiedztwie dębów upamiętniających ofiary Katynia.
Gdzie te procedury?
Podczas konferencji prasowej Bogdan Dzakanowski odniósł sie do nakazu.
- Proszę o wskazanie mi tych „ściśle określonych procedur” do których dyrektor Zawistowski się odwołuje, bo nie udało
mi się nigdy do takiego dokumentu dotrzeć.
Radny uważa również, że decyzja o uczczeniu jakiegoś wydarzenia w ten sposób powinna być w jakiś sposób decyzją mieszkańców Bydgoszczy, wyrażoną choćby przez reprezentujących ich radnych.
Przypomnijmy, że przeciwko posadzeniu Dębu Wolnej Ukrainy protestowali niektórzy bydgoszczanie. Zostali wylegitymowani przez policjantów. Nikogo wtedy nie spisano i nie zatrzymano.
Jeszcze wcześniej idei posadzenia tego drzewa sprzeciwił się Roman Jasiakiewicz, były prezydent Bydgoszczy. Uznał, że państwo polskie powinno otwarcie mówić o zbrodniach popełnionych na Wołyniu, o zbrodniczej roli UPA oraz mordach popełnionych na Polakach, którzy mieszkali na kresach wschodnich.