Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zbliżaj się do dzieci

Jarosław Jakubowski
Sebastian Sz. ze Żnina, który w bydgoskim sądzie odpowiada za śmierć swego dwuletniego dziecka, ma zakaz zbliżania się do osób poniżej 15. roku życia.

Sebastian Sz. ze Żnina, który w bydgoskim sądzie odpowiada za śmierć swego dwuletniego dziecka, ma zakaz zbliżania się do osób poniżej 15. roku życia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 198703" sub="Sędzia nie ma nic przeciwko, by żninianin odpowiadał z wolnej stopy, dlatego wczoraj po rozprawie Sebastian Sz. spokojnie wyszedł z sądu Fot.: Dariusz Bloch">

Wczorajsza rozprawa w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy trwała kilka minut. Sędzia Andrzej Rumiński poinformował strony, że sąd jeszcze nie doczekał się opinii biegłych z dziedziny genetyki klinicznej z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi. - Mam informację od biegłych, że z uwagi na znaczne obciążenie pracą nie jest możliwe, by sporządzili swoją opinię do końca października - stwierdził sędzia Rumiński. <!** reklama>

Został również przeprowadzony dowód z akt dozoru prokuratorskiego nad Sebastianem Sz. z roku 2009. Z papierów wynika, że kurator nie miał uwag do zachowania swego podopiecznego. Był on już skazany na 6 lat więzienia za znęcanie się nad synkiem z innego związku.

Obecnie przed bydgoskim sądem toczy się proces, w którym Sebastian Sz. odpowiada za śmiertelne pobicie swej dwuletniej córki Wiktorii. Współoskarżoną jest matka dziecka. Joanna M., której zarzuca się nieumyślne narażenie Wiktorii na niebezpieczeństwo utraty życia.

Dramat rozegrał się w nocy z 24 na 25 stycznia 2011 roku w mieszkaniu Sebastiana Sz. i Joanny M. w Żninie. Mała Wiktoria źle się poczuła, straciła przytomność. Trafiła do szpitala, ale lekarze nie byli w stanie uratować jej życia. Dziecko miało pęknięte jelito, a także liczne zasinienia na całym ciele.

W dzień poprzedzający tragedię Wiktoria była w domu pod opieką ojca. Joanna M., która była wtedy w ciąży, poszła do lekarza, bo odczuwała dolegliwości brzucha. Kiedy wróciła, zobaczyła, że córeczka źle wygląda. Podejrzewając, że dziecko ma kolkę jelitową, podała mu herbatę i położyła do łóżeczka. Ale stan dziewczynki wcale się nie poprawiał. Gdy Wiktoria trafiła do szpitala, była już w agonii.

Podejrzenia od razu skierowano na Sebastiana Sz., który był już karany za bicie dziecka. Gdy policjanci wyprowadzali go z domu, zebrało się kilkudziesięciu gapiów, którzy chcieli go zlinczować.

Według prokuratury, Sebastian Sz. co najmniej od października 2011 roku, a więc przez trzy miesiące, znęcał się nad małą Wiktorią. Miał ją siłą przytrzymywać na nocniku, potrząsać.

Oskarżony zdecydowanie zaprzecza, Joanna M. również twierdzi, że Wiktoria nie była maltretowana. Biegli z Poznania uznali, że dziecko mogło cierpieć na zespół Ehlersa-Danlosa, objawiający się nadmierną elastycznością skóry. Mogło to dawać efekt podobny do śladów pobicia. Również pęknięte jelito mogło być tego skutkiem.

Sąd w oparciu o tę opinię i o to, że Sebastian Sz. przebywał ponad rok w areszcie, wypuścił go. Kolejna rozprawa odbędzie się w grudniu. Oskarżonemu grozi 15 lat więzienia.


Określili dokładnie, co może oskarżony

Sąd uchylił areszt tymczasowy Sebastianowi Sz., ale zastosował wobec niego dozór policji.

Mężczyzna musi okresowo zgłaszać się na komisariat policji.

Zastosowano również wobec niego zakaz zbliżania się do dzieci poniżej 15. roku życia na odległość mniejszą niż 2 metry.

Złamanie warunków dozoru oznacza powrót za kratki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!