Nie wszystkie produkty piekarni są pieczywem - twierdzi fiskus

<!** Image 3 align=none alt="Image 218381" sub="- Kiedyś wszystko kładłem na półkę, przy każdym towarze była cena i to wystarczało - mówi nasz rozmówca. [Fot.: Tomasz Czachorowski]">

Niektórzy przedsiębiorcy boją się zmian opisywania towaru. Twierdzą, że zamiast kilkudziesięciu kodów, będą musieli stosować kilkaset.

Czytelnik „Expressu Bydgoskiego” od 15 lat prowadzi działalność gospodarczą. Ma sklepik papierniczy.

- Kupiłem nową kasę fiskalną z 28-milimetrową taśmą - wyjaśnia wzburzony bydgoszczanin. - Taką samą, jaką miałem. Zapłaciłem za nią 1,2 tysiąca złotych. Okazało się, że pieniądze wyrzuciłem w błoto, ponieważ za kilka miesięcy zmienią się przepisy!<!** reklama>

Czytelnika „Expressu” nikt nie uprzedził, że kasa nie spełnia nowych warunków.

- Zamiast 36 kodów, trzeba będzie wprowadzić prawie 800! - denerwuje się właściciel sklepu papierniczego. - Kto to zapamięta! Będę musiał wyszczególnić na przykład: zeszyt 16-kartkowy w kratkę, zeszyt 16-kartkowy w kolorową kratkę, zeszyt 16-kartkowy w kratkę z marginesem...

Bydgoszczanin przypuszcza, że oprócz nowej kasy fiskalnej będzie musiał kupić jeszcze skaner, komputer i drukarkę.

- Nie stać mnie na to, nie mam ponad 3 tysięcy złotych, które mógłbym przeznaczyć na ten cel - podkreśla Czytelnik „Expressu”. - Zamknę działalność i przejdę na emeryturę. Zamiast płacić państwu podatki, teraz zacznę brać od państwa. Pytałem w hurtowniach, wielu ludzi zamierza zrobić to samo.

Nasz Czytelnik dodaje, że wszystkie sprzedawane przez niego rzeczy objęte są taką samą stawką podatku VAT. Nie widzi więc uzasadnienia dla wprowadzenia obowiązku tak szczegółowego kodowania.

- Kiedyś wszystko kładłem na półkę, przy każdym towarze była cena i to wystarczało - wspomina nasz rozmówca. - Teraz będę musiał każdego dnia zmieniać dane w komputerze.

Nie tylko właściciel sklepu boi się zmian. Pewna bydgoszczanka, która sprzedaje odzież na ulicy, prawdopodobnie także będzie musiała zmienić kasę oraz kupić nowy sprzęt.

- Jak ktoś, kto nie ma własnego sklepu i sprzedaje odzież, sobie poradzi? - zastanawiał się bydgoszczanin. - Pani sprzedaje przecież bluzki w różnych rozmiarach, w różnych kolorach i długości rękawów.

W bydgoskiej Izbie Skarbowej wyjaśniono „Expressowi”, że stosowne rozporządzenie ministra z 1 kwietnia 2013 roku wchodzi w życie z dniem 30 września. Ministerstwo dało pół roku na ewentualną wymianę starych kas fiskalnych. Kasy mają certyfikaty, które ważne są przez 3 lata.

Ponadto, w rozporządzeniu (w porównaniu z wcześniejszymi przepisami) pojawiło się tylko jedno nowe słowo określające, że opis towarów ma być „jednoznaczny”. Zdaniem pracowników Izby Skarbowej, w mniejszych firmach, na przykład kioskach będzie można dostosować nazewnictwo do liczby kodów stosowanych do tej pory. Zatem, dla przykładu, jeśli nasz Czytelnik ma kasę dysponującą 36 kodami, to będzie mógł zachować tę liczbą i ujednolicić nazewnictwo. Jest jednak pewien warunek; zastosowane nazewnictwo nie może zmieniać stawki podatku VAT.

- Chodziło o to, by nie nazywać całego asortymentu tak samo - słyszymy w Izbie Skarbowej. - Na przykład w piekarni wszystko nazywa się „pieczywem”, a w sklepach monopolowych „napojami alkoholowymi”. Tak przecież nie jest. Asortyment w takich sklepach jest bardzo szeroki i sięga setek pozycji. To chcieliśmy wyeliminować. (hw)