1. Utrzymanie koalicji rządzącej regionem uznaje Pan za sukces. Czy koalicja z Samoobroną, której radny został skazany za kupowanie głosów wyborczych, to powód do dumy?
<!** Image 1 align=left alt="Image 98883" >Co ja mogę powiedzieć? Chłop musi odpowiedzieć za swoje czyny. Chyba wyciągnął wnioski, bo oddał się od dyspozycji swojego klubu. Za radnego Biernackiego się nie wstydzę. Bo niby dlaczego mam się wstydzić za kogoś? Czy w innych województwach nie ma podobnych problemów? Są, nawet dużo gorsze. Możemy o nich nie wiedzieć, bo są załatwiane w kuluarach.
2. Czy odwołania dyrektorów Wiesława Dziergawki z departamentu zdrowia, Sławomira Syrkiewicza z przychodni OLK-MED czy Elżbiety Buler z Szafarni oznacza, że nie ma Pan szczęścia do ludzi?
<!** reklama>Ja tych ludzi wcześniej nie znałem. Nie wszyscy potrafią realizować zadania, do których się zobowiązują. A szczęście do ludzi mam, szczególnie do współpracowników. Bez nich niczego bym nie dokonał. Są odważni, nie boją się mi mówić prawdy.
3. Złośliwi mówią, że jest Pan polityczną marionetką w rękach liderów PO...
Nie jestem. Najlepszym dowodem, że nie uległem naciskom na zerwanie koalicji z PiS. Nie jestem też maszynką do rozdawania pieniędzy, jak czasem jeszcze traktują mnie niektórzy. To zresztą największy zawód minionych dwóch lat: brak zaufania do moich dobrych, szczerych intencji i planów. Bo ja sumienie mam czyste. Czasem jeszcze wyczuwam, że traktuje się mnie i urząd instrumentalnie. A jak już wchodzimy w dyskusję merytoryczną, to pada: „lepiej, żeby się nie wtrącał”.
