https://expressbydgoski.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Nie uwierzyli Moskwie

Krzysztof Błażejewski
W naszym mieście niewiele odbyło się procesów zbrodniarzy wojennych. Tym większe emocje wywołała w 1960 roku informacja, że przed bydgoskim sądem staną białoruscy faszyści.

W naszym mieście niewiele odbyło się procesów zbrodniarzy wojennych. Tym większe emocje wywołała w 1960 roku informacja, że przed bydgoskim sądem staną białoruscy faszyści.

<!** Image 2 align=none alt="Image 175986" sub="Członkowie białoruskiej policji pomocniczej z czasów II wojny światowej, do której należeli obydwaj oskarżeni / Fot. archiwum">„Krwawe dni okupacji hitlerowskiej znów ożyją na sali sądowej w Bydgoszczy” - w takim sensacyjnym tonie informowała o tym lokalna prasa.

„26 kwietnia 1960 rok na ławie oskarżonych zasiadło dwóch byłych policjantów białoruskich, będących w 1943 r. na służbie hitlerowców. Przeciwko nim wytoczono proces o zbrodnie popełnione w latach okupacji w miejscowości Tichonowo-Słoboda, leżącej na terenach ZSRR” - pisano.

<!** reklama>Akt oskarżenia, jak informowano, zarzucał Józefowi M. i Mikołajowi G., że wiosną 1943 r. brali udział w wymordowaniu rodziny Emiliana Poka, podejrzanego przez władze niemieckie o współpracę z partyzantką radziecką. Żandarmeria hitlerowska wespół z policją białoruską otoczyła domostwo Poka i rozprawiła się krwawo ze znajdującą się tam rodziną. Józef M. miał zastrzelić wówczas żonę Poka, Albertę, zaś jego kompan G. dwoje nieletnich dzieci. Do ojca rodziny strzelił trzeci z biorących udział w akcji policjantów.

Obywatele RP

„Po tym bestialskim mordzie siepacze wycofali się z izby i zapalili dom. Ciężko ranny Emilian Pok ocknął sie z omdlenia w kłębach dymu i powodowany resztką świadomości, wyczołgał się z mieszkania. Jako jedyny z mordowanych ocalił on też swoje życie. Już w 1945 roku zeznał on przed władzami radzieckimi, że ludźmi, którzy dopuścili się bezpośredniej zbrodni na jego rodzinie, byli M. i G. Ten główny świadek zmarł jednak w 1956 roku. Zasiadający obecnie na ławie oskarżonych dwaj byli policjanci zaprzeczają temu, że brali udział w morderstwie dokonanym na członkach rodziny Poka” - napisano w akcie oskarżenia.

Gdzie Rzym, gdzie Krym? - chciałoby się zapytać. Co miała wspólnego Bydgoszcz ze zbrodniami popełnionymi na Białorusi? Dlaczego ten proces miał się odbyć akurat w naszym mieście?

Po pierwszym nagłośnieniu sprawy potem już tylko ją wyciszano. Informacje stawały się coraz bardziej skąpe i lakoniczne. Powodów, dla których rozprawa toczyła się w Bydgoszczy, nie podano nigdy do wiadomości.

Można dziś jedynie domniemywać na podstawie podanych wówczas szczątkowych informacji, iż obydwaj oskarżeni mieszkali przed wojną na polskich Kresach, tym samym będąc obywatelami RP. Po zajęciu przez ZSRR tzw. zachodniej Białorusi, musieli znaleźć się na terenach Generalnego Gubernatorstwa, skoro - jak twierdził oskarżyciel - w 1943 roku posiadali obywatelstwo polskie. Gdyby pozostali w miejscu zamieszkania, automatycznie w 1939 r. staliby się obywatelami Związku Radzieckiego.

Oskarżeni w 1941 roku wrócili zapewne w rodzinne strony i wstąpili do Weissruthenische Hilfspolizei. Wycofując się przed Armią Czerwoną, najprawdopodobniej znaleźli się po wojnie na ziemiach, które weszły w skład PRL i tu do aresztowania mieszkali, zapewne w Bydgoszczy. Ich zatrzymanie i proces musiały odbyć się na wniosek ZSRR.

Z Moskwy było za daleko

Kompletowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Mróz, oskarżał prokurator Langner.

Rozprawę, ledwie zaczętą, trzeba było przerwać, bowiem nie stawili się na nią główni świadkowie oskarżenia z ZSRR. Sędzia Mróz w tej sytuacji „postanowił zasięgnąć konkretnych informacji w sprawie ich przyjazdu w Ministerstwie Sprawiedliwości”.

Proces odroczono początkowo do 9, potem do 26 maja i 11 czerwca. Dopiero wówczas dotarli z Moskwy tak oczekiwani świadkowie. Ich zeznania wywołały jednak głęboką konsternację tak w gronie składu sędziowskiego, jak i na sali. Wyrok ogłoszono 14 czerwca.

Jak poinformowano, „po długotrwałym i wnikliwym przewodzie sąd nie znalazł dostatecznych dowodów winy oskarżonych. Nikt z zeznających świadków nie widział ani G., ani M. w chwili zabójstwa. Sąd również uznał, że wyjaśnienie Emiliana Poka, jedynego ocalałego członka rodziny, nie może być dostatecznym dowodem winy oskarżonych. W trakcie rozprawy potwierdziły się natomiast fakty uczestniczenia G. i M. w akcjach policji białoruskiej na terenie ZSRR. Oskarżeni, będąc obywatelami polskimi, służyli w nacjonalistycznych formacjach policji. Sąd uznał ich winnymi tego przestępstwa, ale postanowił umorzyć postępowanie karne na mocy ustawy o amnestii z 1956 roku”.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Mnóstwo atrakcji z okazji Bydgoskiego Dnia Dziecka. Mamy zdjęcia ze Starego Rynku

Mnóstwo atrakcji z okazji Bydgoskiego Dnia Dziecka. Mamy zdjęcia ze Starego Rynku

Ceny paliw znów w dół. Tak tanio nie było od miesięcy

Ceny paliw znów w dół. Tak tanio nie było od miesięcy

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski