Trzy pytania do ministra zdrowia Zbigniewa Religi
1. Jest Pan gościem konferencji na temat opieki nad obłożnie chorymi. Niedawno wstrząsnął Polakami reportaż o nieludzkim traktowaniu pensjonariuszy zakładu pielęgnacyjnego w Krakowie. Jak Ministerstwo Zdrowia zareagowało?
<!** Image 1 align=left alt="Image 33650" >To, co stało się w Krakowie, jest niedopuszczalne i oburzające. Dowodzi tylko, że wszystko zależy głównie od ludzi. Wydałem natychmiast zarządzenie o kontroli nie tylko w tej konkretnej placówce, ale i w podobnych zakładach w całym kraju. Co do decyzji personalnych, typu zwolnienie dyrektora, to nie leżą one w gestii ministra zdrowia, tylko organu założycielskiego.
2. W zakładach pielęgnacyjnych pracują głównie pielęgniarki. Co zamierza Pan minister uczynić, by zatrzymać w kraju wyszkoloną kadrę medyczną?
W świecie medycznym jest wiele grup zawodowych, wszystkie źle opłacane. Wśród nich jest grupa anestezjologów. Od innych różni się tym, że w każdym miejscu na świecie znajdzie pracę. Z kraju wyjechało już 20 proc. lekarzy tej specjalności. Czy możemy ich lepiej opłacać niż innych lekarzy? Ja dałbym im więcej, bo brak anestezjologów blokuje m.in. pracę chirurgów. Trzeba jednak znaleźć dodatkowe pieniądze. Pielegniarek nie jestem w stanie zatrzymać. One wyjeżdżają nie z przyczyn politycznych czy etycznych, a finansowych. To, co mogłem zrobić obecnie, to podwyżka 30 proc. Ta podwyżka i tak jest dla budżetu gigantycznym wysiłkiem.
<!** reklama right>3. Jeszcze personel szpitali i przychodni podwyżek nie dostał. Lekarze tymczasem zapowiadają kolejną akcję strajkową, polegającą na pobieraniu opłat za leczenie od pacjenta. Co Pan na to?
To już nie będzie uderzenie w Ministerstwo Zdrowia, dyrektorów szpitali czy przychodni, ale bezpośrednio w chorego człowieka. Nie jestem nawet w stanie tego rodzaju pomysłów komentować. Oczywiście, słyszałem o nich.