Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie droczy się z losem

Maria Warda
Stanisław Głogowski, radny kilku kadencji, pochodzi z Poznania. Z miastem tym związany był do 30. roku życia. Założoną przez dziadka firmą zajął się na prośbę mamy i trafił do Żnina.

Stanisław Głogowski, radny kilku kadencji, pochodzi z Poznania. Z miastem tym związany był do 30. roku życia. Założoną przez dziadka firmą zajął się na prośbę mamy i trafił do Żnina.<!** Image 2 align=none alt="Image 223190" sub="Maria i Stanisław Głogowscy przyznają, że dziś praca w ogrodnictwie jest trudna, ale mało opłacalna / Fot.: Maria Warda">

Jako mała dziewczynka chodziłam z mamą po kwiaty do Głogowskiego. Ogrodnictwo przy ulicy Szkolnej było wówczas w pełnym rozkwicie. Jednak historii tego zakątka w centrum Żnina mieszkańcy nie znają.

Ten kawałek ziemi kupił mój pradziadek Stanisław po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1920 roku, od państwa Wojciechowskich. Wiem tyle, że było to bezdzietne starsze małżeństwo, które chciało mieć ulokowane w banku pieniądze na godną starość. Niestety, w wyniku zmian ustrojowych, a co za tym idzie polityki pieniężnej, pieniądze straciły na wartości i ci państwo już dwa tygodnie po sprzedaży nie mieli co jeść. Mówiono mi, że przygarnęła ich rodzina.

Skąd wobec tego Pana pradziadek miał pieniądze i pomysł na założenie ogrodnictwa?

Korzenie mojej rodziny sięgają Pułtuska na Mazowszu. Ta część Polski była pod zaborem rosyjskim. Pradziadek znalazł się pod Moskwą, gdzie podjął pracę jako ogrodnik carski. Miał synów, jednego z nich Bolesława wysłał na Uniwersytet Łomonosowa, gdzie studiował rolnictwo i ogrodnictwo. To trwało do rewolucji październikowej. Sprawiła ona, że Polacy musieli uciekać z Rosji. Uciekając znaleźli się w Żninie. To była już Wielkopolska. Stąd z kolei uciekali Niemcy, były więc wolne majątki. Bolesław namówił mojego ojca na zakup ziemi pod ogrodnictwo. Jednak szczęście nie trwało długo, bo Bolesław umarł na gruźlicę. Rodzina wyniosła się do Warszawy, gdzie kupiła sklepik. Dziadek został w Żninie.

Po dziadku ogrodnictwo przejął ojciec?

Otóż nie. Mój ojciec wyprowadził się do Poznania. Tam pracował, założył rodzinę, tam urodziłem się ja i moja siostra. Jednak kiedy dziadek potrzebował pomocy, ojciec z matką przenieśli się do Żnina. Niestety, po czterech latach ojciec zmarł. Ja już wtedy studiowałem na Politechnice Poznańskiej. Skończyłem 30 lat, miałem rodzinę, pracowałem, dostałem mieszkanie. Byłem na dobrej drodze kariery zawodowej, jednak gdy mama prosiła mnie, abym przejął ogrodnictwo i przeprowadził się do Żnina, który był dla mnie obcym miastem, nie zawahałem się. Po prostu zostałem tak wychowany, że mężczyzna musi opiekować się kobietami. Poza tym wizja własnego domu była kusząca.

Żona nie protestowała?

Na pewno łatwo jej nie było, ale była wierna zasadzie, „gdzie ty, tam ja”. Pochodziła z Nakła, więc miasto porównywalne do Żnina, choć trochę większe. Marylkę poznałem dzięki mojej siostrze. Razem studiwały ekonomię.

Czy na ogrodnictwie dziś można zarobić?

Praca jest trudna i teraz już bardzo mało opłacalna. Kiedyś żyliśmy ze sprzedaży sadzonek, warzyw i kwiatów. Dziś pozostały nam kwiaty, a i te sprowadzamy. Hodujemy jeszcze chryzantemy, kwiaty krótkiego dnia. Tyle, aby dorobić do niskich emerytur. Aby dziś żyć z ogrodnictwa, potrzeba pieniędzy na nowoczesne technologie, to dobre dla młodych ludzi.

Zaaklimatyzował się Pan w Żninie do tego stopnia, że mieszkańcy przez kilka kadencji powierzali Panu mandat radnego. Która kadencja była Pana zdaniem najbardziej twórcza?

Bylem radnym przez cztery kadencje, ale pierwsza po roku 1989, czyli po zmianie ustroju, była najciekawsza. Było w nas dużo entuzjazmu, bo budowaliśmy nowy system. Przez te lata Żnin wypiękniał, zmieniła się infrastruktura, ulice budynki, technika. Miasto jest naprawdę zadbane.

Rozumiem, że przeprowadzka do Żnina była dobrym ruchem.

Czasami zadaję sobie pytanie, czy osiedlając się tu postąpiłem dobrze. Moja kariera w Poznaniu się rozwijała i pewnie dziś emerytura byłaby o wiele wyższa, ale zaraz przywołuję się do porządku. Dochodzę do wniosku, że nie można się katować takimi myślami, bo to i tak nic nie zmieni. Po prostu taki los.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!