Miniony tydzień upłynął w Żninie pod znakiem pogrzebów ofiar drogowego dramatu. Jak do niego doszło ustalą biegli z dziedziny rekonstrukcji wypadków. <!** Image 2 align=none alt="Image 200877" sub="Fot. Maria Warda">
O katastrofie, do której doszło 21 listopada, mówią wszyscy. Niestety, powtarza się wiele nieprawdziwych wersji, które mogą ranić uczucia rodziny zmarłych, jak i tych, którzy wypadek przeżyli. Według jednej z nich, bus, w którym podróżowało 5 ofiar katastrofy, jechał z nadmierną prędkością. Wskazówka licznika, która zatrzymała się w chwili zderzenia, pokazywała szybkość 130 kilometrów na godzinę. - To nie jest prawdą - mówi Krzysztof Jaźwiński, rzecznik prasowy żnińskiej KPP. - Z licznika nie można nic wyczytać, bowiem uległ znacznemu zniszczeniu. Wiarygodną wiedzę na temat ruchu pojazdów w ostatnich chwilach przed zderzeniem będziemy mieli po wydaniu opinii przez biegłych z dziedziny rekonstrukcji wypadków.
Niedozwolone manewry
Jak już informowaliśmy, na drodze wojewódzkiej w Murczynku w naczepę ciężarowej scanii uderzył osobowy fiat seicento, którym kierował Paweł N. ze Słębowa. Mężczyzna doznał obrażeń, ale jego stan jest stabilny. Jego żona Justyna, która jest w 5 miesiącu ciąży, jak udało nam się ustalić, doznała urazu nóg, ale kości nie zostały zmiażdżone i nie grozi jej amputacja. Ich pięcioletni synek, który podobnie jak rodzice był przypięty pasami, nie ucierpiał w wypadku. Jego największą troską była zgubiona czapka. <!** Image 3 align=none alt="Image 200878" sub="Fot. Maria Warda">
Najprawdopodobniej zeznania rodziny N. wniosą wiele do przebiegu zdarzenia, kiedy już dojdzie do procesu. Nie ulega jednak wątpliwości, że kierowca tira wykonywał na drodze niedozwolone manewry. Kierujący pojazdem 58-letni Kazimierz Ch. z Bydgoszczy jechał od strony Żnina po kukurydzę do jednego z gospodarstw. Aby dojechać do zabudowań, musiał z drogi na Łabiszyn zawrócić na pas w kierunku Żnina. Niestety, nie zadbał o zabezpieczenie drogi. Nie wystawił trójkąta ostrzegawczego, co z pewnością zauważyliby kierowcy busu i fiata, bo chociaż było ciemno, nie było mgły i widoczność była dość dobra. Kiedy łamał tira, kabina znajdowała się na pasie dla samochodów jadących w stronę Łabiszyna, naczepa zaś przecinała w poprzek pas przeznaczony dla samochodów jadących w stronę Żnina. Bus uderzył także w naczepę od strony kabiny. - Aby wyciągnąć z busu kierowcę Ryszarda M. musieliśmy przemieścić pojazd - mówi Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskiej KP PSP, który dowodził akcją.
Trzymiesięczny areszt
Niestety, kierowca zmarł jeszcze zanim zakończono działania na drodze. Śmierć na miejscu ponieśli: Wojciech M. ze Żnina, Stanisław Sz. z Grochowisk Szlacheckich i 35-letni Piotr K. Z Gorzyc. Lekarzom nie udało się uratować życia 38-letniego Jarosława S. ze Żnina - Uderzenie mogło mieć siłę 4 ton - mówi świadek uczestniczący w akcji ratunkowej. Wobec Kazimierza Ch, sąd na wniosek prokuratury zastosował 3-miesięczny areszt.