W walce o mąkę, ryż i kaszę pierwszymi ofiarami stały się dobrosąsiedzkie stosunki we wsi. Ludzie zaczynają spoglądać na siebie spode łba.
Słupy, niewielka popegeerowska wieś blisko Szubina. Kiedyś był tu zakład rolny, teraz pracy nie ma. Jest za to piękny, zabytkowy kościół parafii św. Wita i grupa ludzi organizujących pomoc Caritasu. I robiących to z sukcesami.
<!** reklama left>- Nasza parafia przekazała najwięcej unijnych darów w całej diecezji - nie kryje dumy jej proboszcz, ks. Leszek Kroll. - Do 1000 osób trafiło około 220 ton darów. Parafia ma 2500 dusz, więc można założyć, że wsparcie organizujemy dla prawie każdej rodziny w dziewięciu wsiach.
Ostatnio jednak coś zaczęło się psuć. Do „Expressu” trafiła mieszkanka Słupów, która twierdzi, że rozdawaniem pomocy rządzi „kolesiostwo”. - Odpowiadają za to cztery panie. Trzeba być z nimi w dobrej komitywie, żeby załapać się na dary - narzeka Czytelniczka. - Bogatsi dostają pomoc, a biedni są pozostawieni sami sobie.
- Znam rodzinę - mąż i żona mają wysokie emerytury, on dodatkowo zarabia. Żyją całkiem nieźle, a i tak dostają wsparcie - zauważa inna mieszkanka wsi.
Takim podejściem oburzony i zawiedziony jest ks. Leszek Kroll. - Zdarza się, że w kościele ktoś w ogóle nie bywa, ale w kolejce do Caritasu ustawia się pierwszy. Panie, które pomagają Caritasie w Słupach ciężko pracują, a tu spotykają je takie zarzuty. Przecież one w ogóle nie mają wpływu na to, kto dostanie pomoc, a kto nie. O tym decyduje 10-osobowy zarząd. Tu nie chodzi o sprawiedliwość tylko o miłosierdzie, rozdajemy wszystko w dobrej wierze, to dar serca od ludzi - mówi proboszcz. - Działamy już sześć lat i takie skargi stanowiły rzadkość. Myślę, że to zwykła ludzka zawiść. Nie, że ja nie dostałem, tylko, że ktoś dostał dwa kilo mąki czy kaszy więcej.
Anna Damazyn, sołtys wsi i jedna z czterech kobiet zajmująca się dystrybucją darów mówi, że na początku pomoc dostawali wszyscy. - Potem bydgoski Caritas zmienił zasady i chciał, żeby otrzymywali ją tylko potrzebujący. Nie do każdego to dotarło. Mamy ścisłe kryteria, które trzeba spełnić, żeby liczyć na wsparcie. To między innymi wielodzietność i bezrobocie. Mogę kogoś lubić lub nie, ale ja nie decyduję, kto je spełni i czy dostanie pomoc - mówi sołtys.