- Otrzymujemy wiele sygnałów od klientów, że do ich drzwi pukają handlowcy sugerujący, iż działają w imieniu Enei lub w porozumieniu z nami. Wykorzystują to, że dla wielu ludzi określenia typu „pan z energetyki”, „z elektrowni” lub „z zakładu energetycznego” kojarzą się jednoznacznie z naszą firmą - mówi Piotr Ludwiczak z biura rzecznika prasowego spółki Enea. Jak tłumaczy, problem nieuczciwych sprzedawców dotyczy nie tylko Enei, ale wszystkich renomowanych firm energetycznych w Polsce.
W tej chwili, po uwolnieniu rynku, istnieje w Polsce aż kilkaset podmiotów, mających koncesję na sprzedaż energii elektrycznej. Część z nich zatrudnia zewnętrzne agencje akwizycyjne, które przez swoich pracowników docierają bezpośrednio do domu klienta.
Chodzi o to, żeby klient nie doczytał, nie przeanalizował i nie wypowiedział umowy. - Krzysztof Tomczak
- Pamiętajmy, że jeśli zawieramy umowę poza siedzibą firmy, ustawa daje nam możliwość jej wypowiedzenia w ciągu 14 dni - zauważa Krzysztof Tomczak, miejski rzecznik konsumentów w Bydgoszczy. Potwierdza, że jego biuro prowadzi kilka spraw o stosowanie nieuczciwych praktyk przy sprzedaży energii elektrycznej.
PRZECZYTAJ:Znana firma, dzień dobry
Nierzetelni akwizytorzy najczęściej posługują się metodą niedopowiedzeń i kamuflażu. Pod płaszczykiem znanej firmy oferują nam tańszy prąd, nie ujawniając jednak wszystkich kosztów.
Mimo że mają obowiązek szczególnie starannego przybliżenia i wyjaśnienia szczegółów umowy, zatajają informacje o tym, że odtąd będziemy otrzymywać dwie faktury, że niższa cena obejmuje tylko okres promocyjny itp. Nie zostawiają też często klientom podpisanych przez nich dokumentów. - Chodzi o to, żeby klient nie doczytał, nie przeanalizował i nie wypowiedział umowy w ciągu ustawowego czasu - dodaje Tomczak.
- To nadgorliwcy idący po bandzie. Jeśli robią świństwa w naszym imieniu, ratujemy oszukanego, a agencję akwizycyjną obciążamy karą - deklaruje Krystyna Kanownik z firmy Multimedia.
