Premier Donald Tusk spędził wczoraj w Bydgoszczy kilka chwil. Miał czas na wsparcie wojewody Rafała Bruskiego, ale nie zdążył odpowiedzieć na wszystkie pytania dziennikarzy.
Donald Tusk w Bydgoszczy wystąpił w charakterze szefa Platformy Obywatelskiej. Przyjechał na niespełna dwie godziny po to, aby spotkać się z wojewodą, posłami i dziennikarzami.
- Nie będę wszędzie tam, gdzie kandydaci Platformy biorą udział
w drugiej turze wyborów - oświadczył premier. - Jestem tam, gdzie nie mam najmniejszych wątpliwości co do kandydata.
<!** reklama>
Przewodniczący PO stwierdził, że trudno sobie wyobrazić lepszego kandydata na prezydenta Bydgoszczy niż Rafał Bruski. Zdradził też, że w czasie powodzi nasze województwo było bardzo dobrze zarządzane i w związku z tym wystąpił z pewną inicjatywą. - Zaproponowałem, żeby Rafał Bruski sprawdził się w roli ministra - mówił premier
i dodał, że otrzymał miękką odmowę, ponieważ wojewoda chciał zostać w Bydgoszczy i wziąć udział
w wyborach prezydenta miasta.
Premier podkreślił, że rzadko z takim dużym przekonaniem wspiera kandydatów.
- Mam wewnętrzną frajdę, bo nie muszę przesadzać - powiedział Donald Tusk.
Premier odniósł się też do przyjętej przez rosyjską Dumę uchwały uznającej wydarzenia katyńskie za mord reżimu stalinowskiego.
- Jest to ważny gest polityczny - stwierdził premier. - Rząd polski oczekuje, by za gestami szły fakty: uznanie polskich racji.
Zapytany jednak przez jednego
z dziennikarzy o to, kto płaci za jego wizytę oraz za wcześniejsze wizyty ministrów w Bydgoszczy, wyraźnie się zdenerwował.
- Rewizjoniści i amerykańscy imperialiści - odpowiedział. - Przepraszam, ale to pytanie brzmi niecodziennie. Nie przywiozłem tu sztab złota i kufrów z klejnotami,
a za kawę, którą wypiłem, mogę zapłacić.
Dziękując za gościnę, premier obiecał jeszcze, że spotka się z prezydentem Bydgoszczy (oczekuje tego Konstanty Dombrowicz), ale nie teraz. Dopiero po 6 grudnia.
- To nie jest ironia, ale dlaczego miałbym psuć kampanię niezależnemu politycznie kandydatowi?
- zastanawiał się Donald Tusk.
Szef rządu dodał, że mamy rekordową liczbę aquaparków w Europie, że miasta coraz bardziej się zadłużają i dlatego władze lokalne powinny być odpowiedzialne za swoje budżety. Zadłużenie dużych ośrodków, zdaniem premiera, nie powinno przekraczać 55 procent.