- W jeden dzień zebraliśmy 300 podpisów! A jak trzeba będzie więcej, to odwiedzimy całą okolicę i zbierzemy z tysiąc - zapowiadają oburzeni pomysłem ratusza.
<!** Image 2 align=right alt="Image 80699" sub="Na tej rozległej polanie, w bezpośrednim sąsiedztwie domków jednorodzinnych i dwieście metrów od bloków na Siernieczku, ma powstać osiedle budynków socjalnych. Mieszkańcy nie zgadzają się na takie rozwiązanie / Fot. Radosław Sałaciński">Siernieczek to niewielkie osiedle - kilkanaście bloków, kilkadziesiąt domków jednorodzinnych, szkoła, kościół, park. W sumie mieszka tu około 1540 osób. W 2001 roku, wraz z oddaniem baraków socjalnych przy ulicy Przemysłowej, święty spokój mieszkańców kameralnej dzielnicy się skończył. Sąsiedzi są tu stałymi bywalcami - w dzień odwiedzają sklep monopolowy, po zmroku „rządzą” w okolicznym parku, notorycznie dewastują pobliskie ogródki działkowe. Wkrótce w okolicy ma się pojawić przynajmniej kilkudziesięciu nowych lokatorów - miasto zamierza postawić tutaj kilkanaście kontenerów socjalnych. Mają powstać na Siernieczku, zamiast na Kapuściskach, gdzie jeszcze w zeszłym roku planowano wybudować kolejny „socjal” przy ul. Solnej.
<!** reklama>Dewastacja nowo wybudowanych bloków przez samych lokatorów skutecznie zniechęciła miasto do takich inwestycji. - Miasto nie chce marnować swojego majątku, ale nasz to je guzik obchodzi. Większością bloków zarządzają wspólnoty, ludzie zadłużyli się, żeby kupić mieszkania, a przez to sąsiedztwo ich wartość drastycznie spada. Od grudnia swoje mieszkanie miałam „wystawione” w kilku biurach nieruchomości. Jak ktoś zainteresowany dzwoni i słyszy, że to Siernieczek, to od razu dziękuje. Nikt nawet nie przyjechał go obejrzeć - mówi Danuta Andrzejewska, jedna z mieszkanek ulicy Sochaczewskiej.
Pani Danuta, podobnie jak kilkaset postałych mieszkańców, nie wyobraża sobie sąsiedztwa lokatorów z kontenerów. - Dla osób, które czekają na lokal socjalny, bo mają trudną sytuację mieszkaniową czy materialną, nie buduje się osiedli kontenerowych. Im przydziela się mieszkania z zasobu gminy. Tu będą mieszkać rodziny patologiczne, mające konflikt z prawem, uchylające się od normalnej pracy, notoryczni dłużnicy. Krótko mówiąc, najgorszy element. Dlaczego miasto chce budować takie enklawy, a nas skazywać na życie w ich sąsiedztwie? - retorycznie pyta Czesława Nowińska. - Prezydent w odpowiedzi na nasze pisma uspokaja, że lokale te nie będą zajmowane przez osoby z marginesu społecznego i ma nadzieję, że my swoim przykładem przyczynimy się do ich integracji społecznej. Oni na pewno będą się integrować, ale nie z nami, tylko z mieszkańcami Przemysłowej, którzy i tak królują na naszym osiedlu - komentuje Danuta Andrzejewska.
Pomysł ratusza to zaskoczenie dla bydgoskich radnych. - Przyjmując budżet, „przyklepaliśmy” budowę nowych budynków socjalnych, ale wtedy była jeszcze mowa o Solnej. Lokalizacja kontenerów przy Kaplicznej to dla mnie nowa sprawa - przyznaje radna Anna Mackiewicz. - Jestem przeciwna takim inwestycjom. Skupianie takich mieszkańców w jednym miejscu i pozostawienie ich całkowicie bez pomocy, tak jak na Przemysłowej czy Świetlicowej, jest pozbawione sensu. Po raz kolejny udowodniono, że ratusz nie ma żadnego pomysłu na politykę socjalną miasta.