https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

PGM to nie laboratorium

Marzył o studiowaniu biologii. Los sprawił, że trafił do budownictwa. Od 1977 roku jest dobrym duchem Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Żninie.

Marzył o studiowaniu biologii. Los sprawił, że trafił do budownictwa. Od 1977 roku jest dobrym duchem Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Żninie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 177316" sub="Stanisław Wiciński przyznaje, że fotel prezesa PGM jest twardy, ale sztuka dyplomacji sprawia, iż udaje mu się rozwiązywać problemy lokatorów / fot. Maria Warda">Praca w komunalce to chyba najgorszy kawałek chleba, pieniędzy mało, wymagania duże, lokatorzy na ogół biedni. Każdy, kto godzi się na kierowanie taką firmą, nie może liczyć na wdzięczność petentów. Nie bał się Pan zasiąść w fotelu prezesa PGM-u?

Łatwo nie jest, ale dużo zależy od tego jak traktuje się ludzi. Konflikty powstają najczęściej wtedy, gdy nie udaje się zrobić remontu tak szybko jakby chciał lokator. Trzeba być wtedy dobrym dyplomatą. Jakoś daję sobie radę, bo znam chyba wszystkie rodziny mieszkające w naszych budynkach. Pracuję w żnińskim PGM od 1977 roku. Zajmowałem się remontami i inwestycjami i nadal to robię. Jestem odpowiedzialny za wszystko. <!** reklama>

Czy rzeczywiście w najgorszym stanie technicznym są bloki przy ulicy 1000-lecia? Zawsze wydawało mi się, że są to najładniejsze budynki na osiedlu numer 2.

To najstarsze bloki w Żninie, zbudowane z cegły i suporeksu. Są tam duże mieszkania 2-, 3-, a nawet 4 -pokojowe. Bloki te muszą być ocieplone, wymiany domaga się także stolarka okienna, ale fundusze remontowe są tam bardzo małe. Lokatorzy, na ogół wdowy lub wdowcy, nie mają za dużo pieniędzy.

Koniec lat 70. to okres, kiedy nie każdy mógł dostać mieszkanie. Proszę wyjawić, czy był jakiś klucz przyznawania mieszkań?

Nie przypominam sobie, aby wyróżniano jakieś grupy społeczne. Mogę powiedzieć, że na przykład blok przy Żytniej 14 był blokiem wybudowanym przez miasto. Niektóre zakłady także budowały bloki lub finansowały wybudowanie część lokali. To były wspaniałe chwile, kiedy klucze do mieszkań dostawało jednocześnie sto rodzin. Nie było takich długich list oczekujących na mieszkania komunalne.

Dziś w Żninie wcale się nie buduje, a ludzie czekają raczej na tanie mieszkania socjalne, a nie komunalne. Wiem, że kiedyś budowano tanio. Jakie to były technologie?

Były dwa bloki przy ulicy Mickiewicza, nad Dużym Jeziorem, które miały drewnianą konstrukcję, wypełnioną supermą. Niemcy te domy budowali. Suprema to odpady wiórowe wymieszane z zaprawą murarską. Sufity były podbijane trzciną, której na Pałukach nie brakuje. To były ciepłe, zdrowe i bezpieczne domy. Jeden taki jest jeszcze przy ulicy Dworcowej. Nie ma chyba przeszkód, aby do takiej technologii powrócić.

Co Pana najbardziej boli?

Smutne jest to, że na mieszkania oczekuje bardzo dużo rodzin, które mają chore dzieci. Tak być nie powinno. Jest też coraz więcej ludzi biednych, których nie stać na mieszkanie. Nie stać ich też na opłacenie czynszu.

Praca w komunalce może dawać radość?

Maturę zdawałem z historii, bo to moja pasja, ale marzyłem o studiowaniu biologii. Nie dostałem się na ten kierunek więc poszedłem na budownictwo. Zacząłem pracę w przedsiębiorstwie budowlanym, ale szybko trafiłem do obecnego PGM. Wtedy to była bardzo duża firma. Mieliśmy, między innymi, własną stolarnię. Dużo ludzi pracowało tutaj. Wszystko zaczęło się zmieniać po 1990 roku.

A gdzie mieszka prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej?

Mieszkam poza Żninem w Żernikach i przyznam szczerze nie mógłbym mieszkać w bloku. To jest mój dom rodzinny, w którym jest nie tylko żona, ale mama. Córka już opuściła gniazdo rodzinne, ale zawsze z radością do domu wraca. Swe miejsce ma też pies, którego wziąłem ze schroniska w Gnieźnie. Wokół domu jest sad wiśniowy.

Jakie miejsce zajmuje w rodzinie Pana matka?

Mama ma 85 lat i jest najważniejsza. Nigdy bym jej nie zostawił. Żona śmieje się, że jestem synkiem mamusi, a ja jej odpowiadam, że mogę nim być do końca najdłuższego życia. Bo dla mnie najszczęśliwszy jest taki dom, gdzie oprócz żony i dziecka jest mama, babcia, dziadek. Pamiętam swojego dziadka, opowiadał mi o wojnie. To były niezapomniane chwile.

Stanisław Wiciński

Mieszka w Żernikach. Prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Żninie. Jest budowlańcem. W młodości marzył o studiowaniu biologii. Jego pasją jest historia. Najważniejsza jest dla niego rodzina. Wielkim szacunkiem i miłością darzy swoją 85-letnią mamę. Interesuje się architekturą.


Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
robson
Bardzo dobry człowiek
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski