Wtorkowy wybuch przy ulicy Grabowej rozrzucił szkło z okien na kilka metrów. Lokatorom bloku huk wciąż dźwięczy w uszach. Pomysłowość, jak narazić innych i utrudnić życie sąsiadom, nie zna granic.
<!** Image 2 align=none alt="Image 180274" sub="Ul. Grabowa. Fot. T. Markowski">
- Myślałam, że to wyleciał w powietrze samochód. Taki potworny huk był. Za oknem nic nie widziałam, wyszłam więc na korytarz, a tam widać było kłęby dymu z sąsiedniego mieszkania - opowiada Urszula Buczek, lokatorka bloku przy ul. Grabowej.
Niebezpieczna zabawa
Do eksplozji doszło we wtorek. Prawdopodobnie dwaj młodzi lokatorzy - 18- i 19-latek - konstruowali racę. Obaj trafili do szpitala. Jeden ma poważny uraz dłoni.
- Na szczęście, nie naruszona została konstrukcja bloku. To pierwszy taki przypadek u nas. Słyszałam, że na innym osiedlu doszło do wybuchu butli gazowej w piwnicy. Lokatorzy na zimę zwożą z działek butle. A w blokach, gdzie jest gaz ziemny, nie można trzymać butli gazowych - mówi Elżbieta Łukaszewska, kierownik Administracji Osiedla Centrum spółdzielni Mieszkaniowej „Budowlani”.
<!** reklama>
Policjanci wyjaśniali przyczyny wybuchu w piwnicy bloku przy ul. Rysiej. Okazało się, że to opary farby i rozpuszczalników.
- Raz zostaliśmy wezwani na interwencję. Strażacy zdążyli wynieść z piwnicy butlę. Gdy wyszli doszło do wybuchu. Okazało się, że były tam duże ilości spirytusu - opowiada Tomasz Płaczkowski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.
Przed dwoma laty doszło do wybuchu w bloku w Solcu Kujawskim. Jak się okazało 50-letni lokator zgromadził spory arsenał, w tym również materiały wybuchowe.
Jednak nie tylko „chemicy” spędzają sen z powiek.
- Mam sąsiada, który prowadzi warsztat w bloku i to nie na parterze - opowiada mieszkanka Fordonu. Natomiast pan Mateusz z Bartodziejów dodaje: - A ja miałem nad głową agencję towarzyską. Panienki chodziły w szpilkach.
Uciążliwi kolekcjonerzy
Osobną kategorią są zbieracze śmieci. - Mamy odnotowanych 36 mieszkań, w których lokatorzy gromadzą śmieci. To są osoby zgłoszone przez opiekę społeczną, a z pewnością w Bydgoszczy jest ich więcej - stwierdza Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego.
Sanepid rocznie ma ok. 30 podobnych zgłoszeń. Mimo że stosy śmieci rosną, urzędnicy nie mogą wejść do mieszkań. Chyba że będzie zagrożenie epidemiologiczne. - Mieliśmy już taki przypadek. Trzeba było wejść siłą - dodaje dyrektor Ferek.
Czasem sąsiedzkie „pomysły” ocierają się o absurd. - Lokatorzy bloku wezwali nas zaniepokojeni dziwnym zapachem. Rzeczywiście smród dochodził do ósmego piętra. Sprawdziliśmy piwnice. Okazało się, że jeden z lokatorów suszył tam duże ilości czosnku - mówi Tomasz Płaczkowski.