Dwa z tych meczów poloniści wygrali na swoim torze - najpierw ze Stalą Rzeszów (49:41), teraz z Wilkami Krosno (49:41). W obu spotkaniach nieco męczyli się z rywalami, a na bydgoskim torze nie czuli się tak swobodnie jak choćby w poprzednim sezonie.
Kwestia nawierzchni bydgoskiego toru podnoszona jest od kilku tygodni. Zimą przy Sportowej trwały prace nad budową odwodnienia liniowego, co zmieniło warunki na torze.
W klubie robią wszystko, by tor był przy Sportowej był atutem gospodarzy. - Wszyscy wiedzą, że po budowie odwodnienia liniowego mieliśmy mało czasu, by przygotować nawierzchnię do sezonu - jeszcze przed niedzielnym spotkaniem z Wilkami przypominał Jerzy Kanclerz, prezes Polonii. - Przed Kryterium Asów nie chcieliśmy ryzykować i ściągnęliśmy sporo mokrej nawierzchni. Po meczu ze Stalą Rzeszów ten materiał, przesuszony, oczyszczony, wrócił na tor. Mam nadzieję, że będzie lepiej, zobaczymy, jak będzie na treningach.
Póki co widać, że poloniści wciąż szukają. - Tor wymagał dziś od nas dużo wysiłku, dobrego spasowania i dużo panowania nad motocyklem - mówił po meczu z ekipą z Krosna Krzysztof Buczkowski. - Potrzeba jeszcze czasu, by ten tor był "swój". Ścieżki jazdy były inne niż zwykle, nadal nie możemy dojść do tego, co było w ubiegłym roku. Póki co, działamy więc intuicyjnie i dużo trenujemy - komentował.
- Tor rzeczywiście nie jest przez nas jeszcze do końca "przeczytany" po tych zimowych pracach - potwierdzał trener Tomasz Bajerski.
A Szymon Woźniak, komentując mecz na antenie Canal+ przekonywał. - Jeszcze dużo intensywnych prac nad tą nawierzchnią przed nami. To jeszcze nie jest nasz docelowy tor. Cały czas się na nim meblujemy, ale myślę, że czas będzie działał na naszą korzyść - podkreślił.
Kolejne spotkanie Abramczyk Polonia również rozegra na swoim torze. 25 maja zmierzą się z PSŻ Poznań.
