https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie było zbrodni, nie ma kary

Przemysław Łuczak
Żołnierze oskarżeni o zabicie w 2007 r. cywilów w afgańskiej wiosce Nangar Khel zostali uniewinnieni, bo - zdaniem sądu prokuratura nie zgromadziła wystarczających dowodów.

Żołnierze oskarżeni o zabicie w 2007 r. cywilów w afgańskiej wiosce Nangar Khel zostali uniewinnieni, bo - zdaniem sądu prokuratura nie zgromadziła wystarczających dowodów.

Prokuratorzy nie zgadzają się z wyrokiem i złożą wniosek o jego uzasadnienie. Po jego przeanalizowaniu, rozważą ewentualną apelację. Ich zdaniem, zgromadzony materiał dowodowy wskazywał na winę żołnierzy.

Przy pełnej sali

- To wydarzenie bez precedensu w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości - powiedział sędzia płk Mirosław Jaroszewski, kiedy zaczynał czytać uzasadnienie wyroku. Rzeczywiście, po raz pierwszy polscy żołnierze zostali oskarżeni nie tylko o złamanie polskiego prawa, lecz również konwencji haskiej i genewskiej. Prokuratura zarzucała im ostrzelanie niebronionego obiektu i śmierć sześciu cywilnych osób oraz o ciężkie zranienie trojga. Obrona dowodziła, że w Nangar Khel doszło do tragicznego błędu, a nie zbrodni i chciała uniewinnienia.

<!** reklama>Nic więc dziwnego, że długotrwałemu procesowi towarzyszyło duże zainteresowanie opinii publicznej. Wyrok został wczoraj ogłoszony przy pełnej sali. Oprócz dziennikarzy byli, m.in., wspierający oskarżonych żołnierzy były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak i były dowódca 6. Brygady Desantowo-Szturmowej z Bielska-Białej, w której oni służyli. Prokurator domagał się dla całej siódemki kar więzienia w wysokości od 5 do 12 lat. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie wydał jednak wyrok uniewinniający. Kapitan Olgierd C., ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz, starsi szeregowi Jacek Janik, Robert Boksy i st. szer. rezerwy Damian Ligocki, czekali na takie orzeczenie od blisko czterech lat.

Za mało dowodów

Jak stwierdził sędzia płk Jaroszewski, prokuratura nie zgromadziła jednak wystarczających dowodów winy oskarżonych. Sąd musiał orzekać w oparciu o niepełny materiał, którego oskarżyciel w trakcie procesu nie zdołał uzupełnić. Brakowało przede wszystkim dokumentacji medycznej ofiar ostrzelania wioski oraz dokumentacji, pozwalającej na precyzyjne ustalenie miejsca, z którego prowadzono ostrzał zabudowań.

Do tragedii doszło 16 sierpnia 2007 r. Rankiem dwa bojowe wozy, w których jechał polsko-amerykański patrol, wjechały na miny. Po południu na miejsce przybyły dwa oddziały komandosów. Ich celem było odszukanie afgańskich bojowników, którzy mieli się ukrywać w pobliskich wioskach. W wyniku ataku z broni maszynowej i moździerza na jedną z nich - Nangar Khel - zginęło sześć osób, a trzy zostały ciężko ranne.

Obroniony honor

Radości z wyroku nie krył minister obrony Bogdan Klich, który wierzył w niewinność żołnierzy. - Przed sądem został obroniony honor polskiego żołnierza - powiedział. Dodał też, że po sprawie w Nangar Khel wydane zostały przepisy precyzujące użycie broni przez nich. Z kolei, według gen. Stanisława Kozieja, szefa BBN, wyrok jest sprawiedliwy, a prokuratura w ogóle nie powinna rozpoczynać śledztwa. Zadowolenia nie kryli także politycy wszystkich opcji.

Zaskoczenia wyrokiem nie krył prof. Michał Klimecki, kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Międzynarodowego UMK. - Atmosfera wytworzona wokół tego procesu kształtowała naszą wyobraźnię w kierunku wyroku uznającego żołnierzy za winnych - powiedział nam prof. Klimecki. - Rozczarowujące jest zwłaszcza uzasadnienie, że nie było dostatecznych dowodów ich winy. Widzę w tym pewien unik naszych służb, które nie zgromadziły pełnego materiału dowodowego. W takich sprawach wyrok powinien być jednoznaczny. Albo że żołnierze są niewinni, bo spełnili swój obowiązek, a strzelali, ponieważ nie wiedzieli, że tam są cywile. Albo że są winni, bo przypuścili atak, choć wiedzieli, że w wiosce znajdują się osoby cywilne.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski